Miał być szpital, powstała przychodnia
Szczególnie głośno o potrzebie zbudowania takiej placówki na Białołęce było w 2014 i 2015 roku, kiedy mieszkańcy Białołęki napisali petycję do urzędników z prośbą o utworzenie szpitala. Budowę poparli dzielnicowi radni. W 2016 roku Rada Warszawy przyznała pieniądze na budowę tego obiektu. - Ta przychodnia powstała jako szpital dnia jednego, podpisywały się pod tym różne opcje polityczne - wspomina Wiktor Klimiuk, stołeczny radny PiS. - Po hucznym otwarciu (w 2020 roku - red.) okazało się, że władze przegapiły pewien prosty fakt: NFZ nie finansuje już szpitali chirurgii jednego dnia. W rezultacie okazało się, że na ten szpital nie ma pieniędzy. Były potem pomysły, by oddać tę placówkę podmiotu prywatnemu, a ostatecznie przyznano ją innemu warszawskiemu ZOZ-owi - dodaje.
Czytaj także: Narodowy Instytut Onkologii wciąż bez pielęgniarek. Paraliż sal operacyjnych
Obecnie, jak zaznacza radny, całe piętro, na którym miał działać szpital chirurgii jednego dnia, pozostaje puste. - Tak naprawdę nikt chyba nie miał pomysłu, jak wykorzystać ten obiekt tak, by działał z korzyścią dla mieszkańców Białołęki i Warszawy - mówi Wiktor Klimiuk. - Nikt chyba nadal nie ma pomysłu, co dalej z tą przychodnią. A szkoda - kwituje.
Nowe plany
W tej chwili na Przykoszarowej działają przychodnie, które organizuje SPZOZ Białołeka-Targówek, a także działa tam stomatologia oraz fundacja TOGO, która zajmuje się dziećmi. Co będzie dalej? - W tej chwili na Przykoszarowej przygotowujemy bloki operacyjne i na jednym z pięter planujemy filię szpitala dziecięcego Warszawskiego Szpitala dla Dzieci, gdzie będą wykonywane operacje planowe dla dzieci - informuje Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy. - Myślę, że jeszcze parę miesięcy i powinniśmy być gotowi do otwarcia.
W 2016 roku Rada Warszawy przeznaczyła na budowę szpitala na Białołęce 40 milionów złotych.