Wybory prezydenckie 2025

Byliśmy na obu marszach w Warszawie. Jedna różnica rzucała się w oczy ZDJĘCIA

2025-05-25 15:37

Niedziela 25 maja to dzień wielkiej mobilizacji elektoratów przed przyszłotygodniową II turą wyborów prezydenckich. W centrum Warszawy odbyły się dwa marsze poparcia dla kandydatów biorących udział w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego. Nasz reporter wziął udział w obu wydarzeniach - oto, co rzucało się w oczy.

Spis treści

  1. Dwa marsze, jedna Polska
  2. Jedna wyraźna różnica
  3. Zorro na trasie marszu
  4. Dwie dekady duopolu

Dwa marsze, jedna Polska

Takiego wydarzenia Warszawa nie widziała dawno. Jednego dnia, w jednym czasie przez stolicę przechodzą dwie wielkie, konkurencyjne marsze polityczne. Jeden z nich wspiera kandydaturę Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, drugi - jego rywala Karola Nawrockiego. Jeden marsz zmierza Traktem Królewskim z południa na północ, drugi ulicą Marszałkowską z północy na południe Warszawy. 

Według pierwszych komunikatów organizatorów w obu wiecach bierze udział około 100 tysięcy ludzi. Z pewnością długo jeszcze nie będzie zgody co do tego, na którym marszu zebrało się więcej osób i będzie to swoista karta przetargowa w toczącej się, zaciętej rywalizacji przed II turą wyborów prezydenckich. Każda strona chce ogłosić, że to na jej marszu było więcej osób, aby udowodnić, że to jej elektorat jest bardziej zmobilizowany i że ma większą szansę wygrać w niedzielę, 1 czerwca.

Reporter warszawa.eska.pl wziął udział zarówno w "Wielkim marszu patriotów" wspierającym Rafała Trzaskowskiego, jak i "Wielkim marszu za Polską" będącym poparciem dla Karola Nawrockiego. Oto, co zwracało uwagę podczas obu wydarzeń.

Jedna wyraźna różnica

Przede wszystkim marsz PiS-u (jak trzeba go nazwać, bo oczywistym jest, że to to środowisko najmocniej wspiera kandydaturę Nawrockiego) został poprowadzony dużą węższą trasą - od rondo de Gaulle'a do placu Zamkowego. Na trasie panował znaczny ścisk, co z jednej strony może wyglądać efektowniej, ale z drugiej utrudnia obserwatorowi realne oszacowanie frekwencji. Z kolei marsz wspierający Trzaskowskiego przeszedł szeroką aleją przez samo centrum Warszawy (z placu Bankowego, Marszałkowską na plac Konstytucji). Taka przestrzeń może sprzyjać ujawnieniu prawdy o frekwencji - czuć było bowiem, że poza centralną częścią marszu jest bardzo dużo wolnej przestrzeni. Najprawdopodobniej tym razem nie udało się pobić rekordu frekwencji z marszów organizowanych przed wyborami w 2023 roku.

Jeśli chodzi o największą różnicę pomiędzy dwoma marszami, to rzucała się ona w oczy momentalnie. O ile marsz Nawrockiego przypominał prawdziwe biało-czerwone morze polskich flag, o tyle u Trzaskowskiego flagi polskie mieszały się z symbolami Unii Europejskiej.

Dużo mówiła także atmosfera panująca na obu marszach, poglądy uczestników czuć było nawet w muzyce, która towarzyszyła pochodowi. U Nawrockiego słychać było patriotyczną muzykę, a do marszu zachęcał znany ze studniówek "Polonez" Wojciecha Kilara. Z kolei w tle przemarszu Trzaskowskiego rozbrzmiewały współczesne przeboje znane z rozgłośni radiowych - m.in. hity Męskiego Grania, czy Kwiatu Jabłoni.

Zorro na trasie marszu

Zdaje się, że pod względem kreatywności dużo bardziej wykazali się uczestnicy "Wielkiego marszu patriotów" - nieśli liczne plakaty zachęcające do głosowania na Rafała Trzaskowskiego oraz hasła i rysunki ośmieszające jego rywala. Z kolei na marszu Nawrockiego dominowało standardowe wyposażenie marszowe - flagi, nazwy miejscowości, z których pochodzą uczestnicy oraz plakaty promujące kandydaturę Karola Nawrockiego. Nie obyło się również bez symboli religijnej.

Trzeba jednak oddać uczestnikom "Wielkiego marszu za Polską", że w jednym względzie bardzo się wyróżnili - w tłumie bowiem pojawili się ludzie przebrani za znaną z popkultury postać... "Zorro". To nawiązanie do wydarzenia sprzed paru dni, gdy podczas wiecu Rafała Trzaskowskiego w Tarnowie mężczyzna przebrany właśnie za Zorro rozwiesił na dachu jednego z budynków plakat atakujący kandydata KO. 

Dwie dekady duopolu

W tym roku mija 20 lat od początku tzw. wojny polsko-polskiej, czyli konfliktu dwóch partii: PO i PiS, który zdominował polską scenę polityczną. Od tamtego czasu oba ugrupowania wymieniają się u sterów władzy w kraju. Niedzielne marsze w Warszawie dowiodły, że do zakończenia trwania tego sporu jeszcze daleko - mimo zaledwie 700 metrów dzielących uczestników obu wydarzeń, można było odnieść wrażenie, że przepaść pomiędzy dwoma grupami jest znacznie większa.

Zobacz na zdjęciach dwa warszawskie marsze 25.05.2025:

Warszawa: Ostatnie Pokolenie zajęło sztab Rafała Trzaskowskiego!