Ceny paliw ostro w górę. Najmocniej zdrożał diesel
Diesel podrożał o 80 groszy – informował zaskoczonych klientów w sobotę rano pracownik jednej ze stacji Orlen w Warszawie. O kilkadziesiąt groszy podrożała także benzyna. Tak nagłych skoków cen paliw nie pamiętają zarówno kierowcy, jak i analitycy rynku paliw.
Przeczytaj także: Tani węgiel pod Warszawą. Nie wszyscy mogą go jednak kupić
Eksperci na początku października prognozowali co prawda wzrosty, które wynikają m.in. z decyzji Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową i jej sojuszników (OPEC+) o zmniejszeniu w listopadzie wydobycia ropy o dwa miliony baryłek dziennie, ale nie aż tak raptowne.
Litr diesla po 8,14 zł - prognoza
- Te podwyżki jeszcze się nie kończą – podkreśla w rozmowie z eska.pl dr Jakub Bogucki, ekspert rynku paliw. - Na większości stacji diesel kosztuje już 8 złotych za litr. Prognozujemy, że w najbliższych dniach cena litra dobije do 8,14 zł; benzyny 95-oktanowej do 6,70 zł – 6,89 zł. Symbolicznie zdrożeje autogaz – z 3,09 zł do 3,10 - 3,20 zł – przewiduje dr Bogucki.
Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu za benzynę płaciliśmy średnio 6,39 zł, a za diesla – 7,29 zł.
Kiedy ceny paliw zaczną spadać?
- Cały czas ciąży nad nami widmo recesji - to sugeruje, że popyt powinien słabnąć, a co za tym idzie, paliwa powinny tanieć. Z drugiej strony odcinamy się jako Europa od ropy rosyjskiej, a to z kolei sugeruje, że kończy nam się tańsze paliwo. Mamy więc dwa scenariusze, oba pesymistyczne – podsumowuje dr Bogucki.
Zdaniem Wojciecha Jakóbika, redaktora naczelnego biznesalert.pl, kolejne wzrost cen paliw może mieć poważne skutki społeczne. "Benzyna za 8 złotych może wyprowadzić ludzi na ulicę. Kreml podsyca kryzys energetyczny po to, abyśmy sami wybrali sobie władzę, która zrealizuje jego postulaty za obietnicę tańszych surowców, jak na Węgrzech – ocenił na Twitterze.