Uczestnicy spotkali się w różnych miejscach stolicy, skąd przemaszerowali na Jazdów, gdzie powstało miasteczko klimatyczne. Do niedzieli zaplanowano w nim warsztaty i wykłady. Strajkujący domagają się od polityków odejścia od produkowania energii w sposób, który w zastraszających ilościach emituje CO2. Jak mówią, brak działania sprawi podniesienie temperatury na ziemi, gwałtowne ulewy na zmianę z suszami i całkowite zniszczenie przyrody.
Extinction Rebellion, organizator, zaplanował też działania na poniedziałek. - Chcemy okazać akcją nieposłuszeństwa obywatelskiego, że ządamy ogłoszenia alarmu klimatycznego dla Polski - mówi Karolina z Extinction Rebellion. Jak dokładnie ma to wyglądać - jeszcze nie wiadomo. Nieoficjalnie mówi się o blokowaniu ulic Warszawy w porannych godzinach szczytu. - Kierowcy mogą chwilowo czuć pewne niedogodności, ale na pewno te niedogodności będą chwilowe i mniejsze niż konsekwencje katastrofy klimatycznej, które również dotkną ich - dodaje Karolina.