- Zupełnie bezsensowne z punktu widzenia klimatu i środowiska jest spalanie drewna - twierdzi Piotr Skubisz z Instytutu Spraw Obywatelskich. - Spalanie go w ciągu zaledwie kilku sekund powoduje znaczącą emisję CO2. Jak już mamy wycinać drzewa, to używajmy ich do np. produkcji mebli, to jest dużo bardziej ekologiczne i powoduje, że ten "węgiel" zawarty w drewnie jest używany przez wiele lat, a nie chwilę - przekonuje.
Czytaj również: Morsowanie w Wiśle. Finałowe wejście do wody już 18 grudnia, znamy szczegóły
Potrzeba zmian w przepisach
Zdaniem aktywistów obecne prawo unijne dotyczące biomasy jest źle skonstruowane. - Prowadzi to do absurdów - mówi Kama Siwek z Extinction Rebellion. - Państwa członkowskie UE wycinają swoje lasy lub sprowadzają drewno z innych części świata, przerabiają je na pellet i spalają, spełniając swoje "ekologiczne" cele. To nie ma żadnego sensu - uważa.
Na happeningu, oprócz lokalnych aktywistów, pojawiła się także Mirella Dziedzicka z Fundacji Boskie Karkonoskie. - Przyjechałam tutaj prosto z Karkonoszy, by zaprotestować wycince, która tam ma miejsce - mówi. - Tam masowo są wycinane drzewa, w dodatku wzdłuż tras turystycznych. Oni przyjeżdżają i są w szoku, bo nie poznają rejonu, po którym idą. To zaraz nie będzie rejon turystyczny, to będzie rejon klęski przyrodniczej - dodaje.
Jak podkreślali aktywiści, wycinka drzew prowadzi do m.in. niszczenia ekosystemów i wysychania rzek. - Domagamy się ratowania naszej przyszłości, domagamy się, żeby klimat był chroniony realnie, a nie tylko na papierze - podkreśla Kama Siwek.
Jakie byłyby idealne przepisy? - Takie, że jako energię odnawialną można traktować jedynie drewno pochodzące z odpadów, które powstały z przetwórstwa i z którymi nie ma już dalej co zrobić - uważa Michał Kolbusz z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. - Takie paliwo mogłoby być spalane w elektrowniach.
Aktywiści złożyli w resorcie klimatu i środowiska dokument ze swoim apelem, ale nie doczekali się spotkania z przedstawicielem ministerstwa.