Na początku 2023 r. stołeczny ratusz przedstawił wstępny projekt Strefy Czystego Transportu. W tamtym czasie ruszyły także konsultacje społeczne. Do władz Warszawy wpłynęło ponad 3000 uwag oraz odbyto wiele rozmów i spotkań. Z tego względu przeprowadzono kolejne analizy nad SCT.
Zmiany w Strefie Czystego Transportu w Warszawie. Jaki będzie jej rozmiar?
Warszawski ratusz skorzystał ze zgłoszonych uwag i zastosował kilka ulg oraz wyjątków, szczególnie z myślą o seniorach oraz mieszkańcach strefy. Jak się okazało, ci ostatni będą mieli cztery lata na dostosowanie się do wymogów SCT, czego nie mogą powiedzieć kierowcy spoza strefy. Dla nich warunki pozostają bez zmian.
Równocześnie zaktualizowano zasięg Strefy Czystego Transportu o kolejne tereny Warszawy. Nowe założenia przewidują, że strefa zostanie wprowadzona w całym Śródmieściu, Żoliborzu i Pradze Północ (poza SCT pozostanie Olszynka Grochowska: niezamieszkały obszar PKP i rezerwatu przyrody). Obejmie ona również większość Mokotowa (poza SCT pozostaną Sadyba, Stegny, Augustówka i część Służewca) i blisko połowę Woli (do al. Prymasa Tysiąclecia).
- Będziemy proponowali ulgi dla seniorów, którzy mieszkają w strefie. Na czym skończymy, to się okaże, być może będzie tak, że mieszkańcy strefy będą traktowani inaczej - poinformował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na spotkaniu z mieszkańcami warszawskiej Pragi-Północ, pytany o sytuację mieszkańców, których obejmie Strefa Czystego Transportu.
- Jedno, co mnie przekonuje, to są argumenty ludzi, którzy mieszkają w strefie. Jeżeli ktoś mówi, że ma problem, a seniorzy mówią, że mieszkają w strefie i mają problem, co zrobić ze swoim starym samochodem, to o tym dyskutujemy. Będziemy proponowali wyłączenie dla seniorów, jeżeli chodzi o tych, którzy mieszkają w strefie, nawet odbywa się dyskusja na temat wyłączeń dla mieszkańców strefy. Na czym skończymy, to się okaże - dodał prezydent.
Komentarze polityków ws. zmian w strefie. Jak zareagowali?
Najnowsze zmiany w Strefie Czystego Transportu w Warszawie ponownie wywołały dyskusję wśród polityków. Radny z ramienia PiS Maciej Binkowski przekazał, że nadchodzące zmiany w rozmiarze strefy są pułapką na wszystkich warszawiaków. Wiceprzewodniczący miejskiej komisji infrastruktury dodał, że wskutek zastosowania strefy, dotknięta zostanie branża transportowa. Ma to spowodować wzrost kosztów usług przewoźników.
- Jej granice obejmują większość newralgicznych ulic. Oznacza to, że osoby mieszkające nawet w odległych dzielnicach będą miały z tego powodu duże kłopoty i prędzej czy później będą zmuszone do ponoszenia wydatku na zakup nowego auta. [...] Odzywają się grupy przewoźników autokarowych oraz korzystających z floty busów. Tutaj również ograniczenia związane ze SCT takie branże bardzo mocno dotkną, co będzie oznaczało, że we wszystkich tych usługach koszty po jakimś czasie drastycznie wzrosną - poinformował radny.
Podobnego zdania jest Sebastian Kaleta. Polityk zarzucił Rafałowi Trzaskowskiemu, że przygotowuje komunikacyjny armagedon. - Od 2028 roku mieszkańcy tej strefy i całej Warszawy nie będą mogli poruszać się po niej dieslem wyprodukowanym przed 2013 rokiem i benzynowym przed 2006 rokiem. Jeśli mieszkańcy strefy takie będą posiadać w garażu, ze zgodą Straży Miejskiej będą mogli nimi wyjechać cztery razy w roku - przekazał polityk w mediach społecznościowych.
W sprawie zmian wypowiedział się także wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński. W swoim wpisie na platformie X oznajmił, że poszerzenie strefy będzie sposobem na wykluczenie uboższych warszawiaków. - Mniej zamożni będą mieli zakaz wjazdu, zaś ci, których stać na auto za kilkaset tysięcy, będą zatruwali powietrze jak im się żywnie podoba. Absurd i niesprawiedliwość - napisał.
Co na to mieszkańcy? Gorąca dyskusja w mediach społecznościowych
Sprawa wprowadzenia Strefy Czystego Transportu to gorący temat również wśród warszawiaków. Pod wpisami w mediach społecznościowych pojawiło się wiele komentarzy, w większości sceptycznie nastawionych wobec planowanych zmian. Mieszkańcom głównie nie podoba się rozszerzenie strefy o kolejny obszar miasta.
- Można w ogóle zakazać wjazdu do Warszawy samochodami spalinowym. Niech następuje degradacja miasta - napisał jeden z internautów.
- I to jest demokracja. Ktoś ma jeszcze wątpliwości? - napisał inny użytkownik.
- Niech ci, którzy popierają te chore pomysły, ograniczające swobody obywatelskie, składają się na sfinansowanie pozbycia się starych gratów i zakupu nowszych samochodów dla ludzi, których na to nie stać. Wtedy powiem, że jest to uczciwe podejście do sprawy - dodał kolejny.
Zobacz poniżej zdjęcia wyspy dla kaczek w Warszawie: