Kontrola poselska w pogotowiu
Poseł Lewicy Marek Rutka wkroczył do pogotowia warszawskiego z kontrolą. To po kontrowersyjnym zwolnieniu jednego z ratowników, o którym informowaliśmy tydzień temu. Pan Wiesław przepracował w pogotowiu 21 lat. Nagle został zwolniony, a pismo o wypowiedzeniu umowy dostał drogą pocztową. Koledzy stanęli w jego obronie i zaczęli akcję #muremzaWiesławem, a teraz do akcji dołączyli też politycy. - Chce wiedzieć, co się tam wydarzyło, bo dostaje dużo skarg, które wymagają weryfikacji - mówi poseł Marek Rutka z Lewicy.
Dyrektor pogotowia Karol Bielski dziś jest na urlopie, ale wcześniej, na pytanie o powody zwolnienia pana Wiesława odpowiadał, że nie ma to związku z protestami w pogotowiu. - Chodzi o kwestie merytoryczne, związane z pracą tego pana - mówił nam bezpośrednio po zwolnieniu pana Wiesława. - Nie rozumiem, jak można zwolnić kogoś za to, że jest w tej pracy źle traktowany - mówi ratownik Adam Piechnik, który ujawnił fakt zwolnienia kolegi i zapoczątkował akcję ratowników "Murem za Wiesławem".
Ratownicy od miesięcy narzekają na niskie zarobki złe warunki pracy. W całej Polsce od czerwca są protesty ratowników. Cześć z nich zmienia pracę, uzyskuje kwalifikacje pielęgniarskie albo składa wypowiedzenia. - Tym bardziej nie rozumiem, jak można w takim momencie zwolnić ratownika z dwudziestoletnim doświadczeniem. Zbliża się czwarta fala. Jesteśmy w czasie pandemii. Powinniśmy dbać o pracowników służby zdrowia i z szacunkiem do nich podchodzić. Nie wystarczą brawa i słowa wsparcia. Chcę wiedzieć, co się dzieje w warszawskim pogotowiu. Staram się być w interwencjach skuteczny, a niektóre moje kontrole kończyły się wnioskami do prokuratury. Nie wiem, jak będzie tym razem, ale chce poznać szczegóły tego zwolnienia i jego powody merytoryczne - mówi nam poseł Rutka.