Grypa w natarciu - coraz więcej chorych, coraz mniej miejsc w szpitalach
W ostatnich dniach stycznia serwis wp.pl poinformował o śmierci młodego mężczyzny, który trafił do Warszawskiego Szpitala Południowego z grypą. - To był pacjent z piorunującym przebiegiem sepsy. Choroba miała dramatyczny przebieg, na naszych oczach stan pacjenta się tak pogarszał, że bardzo szybko musiał trafić do oddziału intensywnej terapii. Mimo to niestety zmarł - powiedziała cytowana przez redakcję dyrektor ds. medycznych placówki dr Agata Kusz-Rynkun.
Grypa jest wyjątkowo niebezpieczna dla wszystkich - może stanowić ogromne zagrożenie nie tylko dla seniorów i osób z chorobami towarzyszącymi. Walka z nią nie jest łatwa, gdyż chorych w tym sezonie wciąż przybywa, a miejsc w szpitalach - dla osób z ostrym przebiegiem - jest coraz mniej. W drugiej połowie stycznia główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski przekazał, że tygodniowo grypę lekarze diagnozują u 45-50 tys. osób. Do tego doliczyć należy trudną do ustalenia liczbę chorych, którzy nie zrobili testu i nie zgłosili się do lekarza. Jeszcze na początku listopada zachorowalność na opisywaną chorobę była aż pięciokrotnie mniejsza.
Sytuacja jest więc obecnie bardzo trudna w całym kraju. Dla przykładu, w bydgoskim Szpitalu Uniwersyteckim z powodów epidemiologicznych trzeba było zamknąć jeden oddział. - Nie jesteśmy w stanie przyjąć, udzielić pomocy pacjentom, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują - powiedziała w rozmowie z reporterem Radia ESKA immunolog dr Katarzyna Napiórkowska-Baran.
Poradnik Zdrowie ustalił natomiast, że wolnych łóżek brakuje już w wielu warszawskich szpitalach. "Na oddziałach wewnętrznych, zwykle najmocniej obciążonych w czasie epidemii, w stołecznych szpitalach nie było miejsc. 0 wolnych łóżek. Trzy szpitale (Międzyleski Szpital Specjalistyczny, Szpital Bródnowski, Szpital Kliniczny im. Orłowskiego) raportowały nawet łóżka ujemne (co często oznacza pacjentów na korytarzu). W regionie nie jest łatwiej. Wszędzie ciasno, »ujemne łóżka« choćby w Płocku, Garwolinie, Radomiu" - przekazał serwis, przytaczając dane na 28 stycznia, godz. 14:00.
Statystyki o liczbie zachorowań, które spływają z innych regionów Polski, również mogą poważnie niepokoić. Potężne wzrosty zanotowano m.in. w województwach: łódzkim, wielkopolskim, warmińsko-mazurskim. Ostatecznie martwi jednak nie tylko skala zachorowań, ale również ostry przebieg grypy u sporej części chorych, kończący się hospitalizacją.
Szczepienie to podstawa
W jaki sposób najlepiej jest więc próbować bronić się przed zachorowaniem? Eksperci zalecają przede wszystkim szczepienia, jednak ogromna część Polaków nadal rezygnuje z tej możliwości. Jak czytamy w Poradniku Zdrowie, na wakcynację ostatecznie decyduje się zaledwie kilka procent społeczeństwa. Dlaczego? Pytał o to reporter Radia ESKA, który najczęściej słyszał odpowiedź: "bo grypy się nie boję". Podobne podejście może jednak prowadzić do tragedii.
Ważne jest również wykonanie testu, który pomoże wskazać, z jaką chorobą realnie zmaga się dana osoba. Należy też pozostawać czujnym w kontekście pojawiających się objawów. - Ból w klatce piersiowej, zaburzenia świadomości, duszność, wysoka gorączka, której nie można opanować, to objawy alarmowe. Nie lekceważ też bardzo nasilonej biegunki i wymiotów. Odwodnienie to nie jest tylko problem dzieci i seniorów. Nie towarzyszy zwykle grypie, ale nie tylko ona może wysłać nas do szpitala - podkreślił dla Poradnika Zdrowie lekarz Jakub Grabski.
Współpraca: Mateusz Gołębiewski
Atak na ratowników medycznych w Siedlcach:
