Spis treści
- Wielka przebudowa Chopina w cieniu budowy CPK
- Czy jest sens remontować Lotnisko Chopina na kilka lat przed zamknięciem?
- "LOT musi zbudować masę, którą potem przeniesie na nowe lotnisko w Baranowie"
- Tanie osiedle, a może baza kosmiczna? Jaka przyszłość czeka lotnisko Chopina
- Modlin, Radom i Łódź - co z mniejszymi lotniskami w okolicy CPK?
Wielka przebudowa Chopina w cieniu budowy CPK
Długo nie było jasne, jakie plany wobec Lotniska Chopina ma nowy rząd. Dziś wiemy już, że - podobnie jak poprzednicy - obecna władza zamierza przenieść wszystkie loty komercyjne z warszawskiego portu do Centralnego Portu Komunikacyjnego, czyli gigantycznego lotniska między Warszawą a Łodzią, na terenie trzech mazowieckich gmin: Teresin, Wiskitki i Baranów. Otwarcie CPK jest planowane na 2032 r., a więc już za siedem lat.
Dojazd ze stolicy do CPK ma być wygodny i szybki przede wszystkim za sprawą nowego połączenia kolejowego. Blisko 10 kilometrów tego odcinka poprowadzone będzie specjalnym tunelem pod Wolą. Dzięki temu z centrum Warszawy do CPK dotrzemy w zaledwie 20 minut.
Wydaje się zatem rozsądne, aby nowym głównym lotniskiem dla Warszawy został port w Baranowie, który zastąpi lotnisko Chopina. Sęk w tym, że władze stołecznego portu właśnie rozpoczęły potężną przebudowę tego obiektu, która kosztować ma finalnie ok. 1,6 miliardów złotych. Pojawiły się zatem głosy o sensowności tak potężnej inwestycji w miejscu, które za kilka lat może stać się lotniczą pustynią. Czy mają one słuszność?
Czy jest sens remontować Lotnisko Chopina na kilka lat przed zamknięciem?
O odpowiedź w sprawie zasadności rozbudowy portu im. Chopina zwróciliśmy się do rzeczniczki lotniska. Ta jednak nie odpowiedziała na nasze zapytanie. Jako głos z tej strony musi więc posłużyć wypowiedź ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka z grudnia 2024 roku. Ogłaszając rządowe plany względem dwóch lotnisk (przyszłego i obecnego) stwierdził: - Bez modernizacji Lotniska Chopina Polska mogłaby stracić nawet 32 miliony pasażerów do 2032 r. To koszt, na który nie możemy sobie pozwolić.
Możemy się domyślać, że w podobnym tonie brzmiałaby odpowiedź od rzeczniczki stołecznego lotniska. Od dłuższego czasu słychać bowiem o rosnącej liczbie pasażerów warszawskiego portu. W zeszłym roku padł nawet rekord - z usług Chopina skorzystało blisko 21,3 mln pasażerów. To zdecydowanie więcej, niż dziesięć lat temu, gdy przez jego bramki przeszło nieco ponad 11 milionów podróżnych. Chopin w ostatnich latach zdołał nie tylko podnieść się po pandemicznym niżu (blisko 5 i pół miliona pasażerów w 2020), ale nawet przebić - i to zdecydowanie - wynik z ostatniego, przedpandemicznego roku.
Wygląda na to, że tendencja wzrostowa będzie utrzymana. Prognozy dla warszawskiego lotniska zakładają bowiem stały przyrost liczby podróżnych.
W odpowiedzi na ten popyt lotnisko im. Chopina podjęło decyzję o gruntownej rozbudowie, w wyniku której m.in. z 62 do 83 wzrośnie liczba stanowisk postojowych dla samolotów wąskokadłubowych, a z 15 do 24 dla szerokokadłubowych. Łączny koszt tych prac (ich początek zaplanowano na 2026 rok) wyniesie 1,6 mld zł, w tym 40 proc. uruchomione z rezerwy finansowej. Niektórzy pytają jednak, czy nie są to przepalone pieniądze, skoro w perspektywie kilkuletniej port ma zostać sprowadzone do marginalnej roli, albo wręcz w ogóle zniknąć. Zapytaliśmy o to eksperta.
"LOT musi zbudować masę, którą potem przeniesie na nowe lotnisko w Baranowie"
- W 2018 roku rozbudowa była już gotowa do realizacji, jednak z przyczyn politycznych tego zaniechano. Obawiano się głosów, że "skoro mamy rozbudowane Okęcie to po co nam CPK?" - mówi w rozmowie z Eska.pl Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, wskazując na dogodne okoliczności, których wówczas nie wykorzystano: - Był sprzyjający czas na przeprowadzenie prac, bo za chwilę rozpoczęła się pandemia i ruch był niewielki. Obecnie rozbudowa jest konieczna, bo lotnisko dochodzi już do sufitu swoich możliwości operacyjnych - twierdzi ekspert.
- Do czasu powstania CPK coś trzeba zrobić z ruchem. Nie możemy wywiesić karteczki na lotnisku "Nieczynne, zapraszamy w 2032 do CPK". LOT musi zbudować masę, którą potem przeniesie na nowe lotnisko w Baranowie. Utracimy dziesiątki milionów pasażerów, jeśli nie rozbudujemy portu im. Chopina, a jakość odprawy bez rozbudowy będzie masakrycznie zła - zaznacza Adrian Furgalski.
Tanie osiedle, a może baza kosmiczna? Jaka przyszłość czeka lotnisko Chopina
Otwarcie zmodernizowanej infrastruktury warszawskiego lotniska zaplanowano na sezon lato 2029. Jeśli termin nie ulegnie opóźnieniu, pasażerowie będą więc korzystali z nowej części portu przez zaledwie trzy lata, po czym przeniosą się do Baranowa (o ile projekt CPK zostanie oddany w terminie). Co dalej? Pomysłów na miejsce, w którym obecnie znajduje się lotnisko, był cały ogrom, większość mocno nierealnych. Tak jak ten z końcówki rządów PiS, gdy sugerowano możliwość budowy gigantycznego osiedla z tanimi mieszkaniami na wynajem, których brakuje w Warszawie.
- Oczywiście nie podlega kwestii atrakcyjność terenów zajmowanych przez lotnisko Okęcie dla branży deweloperskiej. To 830 hektarów doskonale zlokalizowanej części stolicy, nieodległej od centrum i optymalnie skomunikowanej - zauważa Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl. Ekspert wskazuje jednak, że wszystko pozostaje w rękach gremiów rządzących, bo dziś temat przyszłości lotniska Chopina jest bardzo mglisty i niewiele o nim wiadomo. - Obecnie rządzący mają różne pomysły, a bodaj najciekawszy z nich, to utworzenie w tym miejscu kampusu przyszłości dla nowych technologii lotniczych oraz kosmicznych - mówi Jarosław Jędrzyński.
Adrian Furgalski z TOR zastrzega z kolei, że możliwość wyburzenia warszawskiego lotniska nie wchodzi w grę: - W dobie obecnego zagrożenia międzynarodowego to byłoby po prostu nieodpowiedzialne - mówi ekspert, wskazując na znajdującą się na tym terenie infrastrukturę krytyczną w postaci m.in. pasa startowego.
Furgalski mówi, że konieczny jest nowy plan dla tego terenu, przyznając, że całe wielkie zaplecze technologiczne, jakie pozostanie w tym miejscu, będzie przynosić straty. - Jeśli ograniczmy lotnisko w Warszawie do lotów wojskowych, rządowych i pogotowia to obecna infrastruktura nie będzie potrzebna. Cześć tego terenu powinna więc znaleźć nowe zastosowanie - np. w formule dzielnicy biznesowej typu nowych technologii. Budowa osiedli nie wchodzi w grę, bo na części obszaru nadal będą realizowane operacje lotnicze.
Modlin, Radom i Łódź - co z mniejszymi lotniskami w okolicy CPK?
Równie niepewną przyszłość co stołeczny port mają trzy inne lotniska znajdujące się w nieodległym sąsiedztwie Centralnego Portu Lotniczego. Chodzi o Modlin, Radom i Łódź.
- Modlin jest nastawiony na linie niskokosztowe i czarterowe, a stawki na CPK będą znacznie droższe, więc to lotnisko może kusić tych przewoźników. W związku z tym ma ono rację bytu - przekonuje Adrian Furgalski z TOR.
Co do Radomia i Łodzi przyszłość jest już jednak mniej kolorowa: - Z Radomiem nie do końca wiadomo, po co to lotnisko w tak wielkiej formule zostało zbudowane. W podobnie trudnej sytuacji jest lotnisko w Łodzi, które również może mocno stracić na powstaniu CPK - w przeszłości mówiło się nawet o możliwości zamknięcia tego portu. Czy jednak w obecnej sytuacji ktoś odważyłby się na zamykanie lotnisk? - zauważa ekspert.
Jednocześnie Furgalski dostrzega przejściową szansę dla obu lotnisk w najbliższych latach: - Jest obecnie przygotowana wspólna, rządowo-samorządowa propozycja dotycząca tych lotnisk, która ma być przedstawiona przewoźnikom na czas planowanych prac na Okęciu. Będą one wówczas mogły wraz z Modlinem odegrać swoją rolę i przejąć część ruchu.
Jak zaznacza ekspert, w dalszej perspektywie nie należy jednak myśleć o zarabianiu na tych lotniskach, ale raczej minimalizowaniu strat przez nie przynoszonych.
Tak ma wyglądać CPK, wizualizacje: