O sytuacji zaalarmowała nas jedna ze słuchaczek, która kilka dni temu chciała skorzystać z taksówki. - Zapytałam panów, czy któryś mnie zawiezie do mojego mieszkania i od razu powiedziałam, że chcę zapłacić kartą i potrzebuję paragonu - mówi pani Marlena.
Taksówką? Za 100 zł i bez paragonu
- Wtedy zapadła taka konsternacja i mało kto w ogóle chciał mnie zawieźć, wymieniali między sobą spojrzenia. Przy piątej czy szóstej taksówce pan mi powiedział, że mnie zawiezie, ale za 100 zł. Mówię: nie za 100 złotych, tylko za tyle, ile pojawi się na taksometrze, a on na to, że mogę sobie iść na autobus. Inny powiedział, że mogę iść na autobus, a w ogóle jak pójdę z buta, to będzie najtaniej - dodaje oburzona.
Czytaj również: Nie muszą przyjść z kontrolą. Ciechanów ma nowy sposób na sprawdzenie, czym palą mieszkańcy
Pani Marlena ostatecznie skorzystała z przewozu jednej z korporacji. Przejazd do mieszkania wyniósł ją ostatecznie 36 zł, czyli o prawie dwie trzecie mniej niż zażądał jeden z taksówkarzy pod dworcem. - Byłam oburzona, wdałam się w dyskusję z kierowcą, a on powiedział, że to absolutnie znana sytuacja. Zresztą, obejrzałam jeszcze te drugie miejsca postojowe, od strony Złotych Tarasów. Był obstawiony przez panów, którzy, delikatnie mówiąc, nie wyglądali na uczciwe osoby - dodaje.
Taksówkarze o takich sytuacjach nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem, jednak anonimowo w rozmowie z naszą reporterką przyznają, że taki proceder trwa już w zasadzie od dawna i nie dotyczy tylko i wyłącznie pasażerów. Inni taksówkarze, gdy wjadą na miejsca postojowe, mają być wyganiani przez tych, którzy tam obecnie siedzą. - Mnie najpierw poprosili grzecznie, żebym sobie odjechał, potem mnie wyzywali i kazali wyp... - mówi anonimowo jeden z taksówkarzy.
Problem z taksówkami pod Dworcem Centralnym
- Do nas bezpośrednio informacje o takich patologicznych sytuacjach nie wpływają, ale znamy to z doniesień medialnych i z tego, co piszą internauci - mówi radny KO Mariusz Frankowski, który zasiada w komisji transportu w stołecznej radzie miejskiej. - Żeby ukrócić ten proceder, ZDM choćby ogłosił przetarg na wydzierżawienie postoju dla taksówek i z tego, co mi wiadomo, jest zwycięzca.
Faktycznie, o wyłonieniu dzierżawcy miejsc postojowych ZDM informował pod koniec sierpnia. Zwyciężyła firma ITAXI, jednak do tej pory, co wskazują pasażerowie i taksówkarze, ta firma nie pojawiła się na miejscach od strony ulicy Emilii Plater. - Umowa z firmą ITAXI jest w trakcie podpisywania - informuje Jakub Dybalski, rzecznik ZDM. - Myślę, że ITAXI przejmie ten teren gdzieś na początku listopada.
ZDM nie jest jednak jedyną jednostką, pod którą podlegają miejsca postojowe przy Dworcu Centralnym. Część z nich należy do spółki PKP S.A. Jak się dowiadujemy, jej tereny... nadal nie mają dzierżawcy. - Jesteśmy w trakcie procedury wyłonienia najemcy dla postoju taksówek przy dworcu Warszawa Centralna od strony Złotych Tarasów - mówi Bartłomiej Sarna z wydziału prasowego spółki. - Natomiast w przypadku drugiego postoju taksówek przy dworcu Warszawa Centralna, od strony Al. Jerozolimskich, w najbliższym czasie planujemy ogłosić kolejne postępowanie na najem terenu pod postój taksówek.
Kontrole taksówek realizuje urząd miasta. Ten w wakacje poinformował, że od stycznia do lipca przeprowadził ponad 450 kontroli. Okazało się wówczas, że w średnio co trzeciej kontrolowanej taksówce były nieprawidłowości. To m.in. brak licencji, badań lekarskich czy kierowanie pod wpływem środków odurzających.
- Te kontrole wciąż są prowadzone - zaznacza Jakub Leduchowski ze stołecznego ratusza i przypomina: - Wsiadając do taksówki, warto zwracać uwagę, czy pojazd posiada lampę na dachu z napisem TAXI, a wewnątrz pojazdu, czy w widocznym miejscu jest specjalny identyfikator z danymi kierowcy: imieniem, nazwiskiem, jego zdjęciem i terminem ważności.
Informacje, które nasza reporterka uzyskała zarówno od pasażerów, jak i taksówkarzy wzbudziły niepokój wśród stołecznych radnych. - Będę wnioskował do przewodniczącego komisji bezpieczeństwa o dyskusję na komisji odnośnie uregulowania tych spraw, może zwiększenia liczby patroli policji, straży miejskiej, żeby te sytuacje ukrócić - mówi Mariusz Frankowski. - Te sygnały są rzeczywiście bardzo niepokojące - dodaje.