Temat mobbingu i piersi na biurku prezydenta
Warszawskie urzędniczki z Centrum Obsługi Podatnika miały być upokarzane pytaniami o wielkość piersi. O sytuacji poinformowały prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego w anonimowym liście. Do oburzającej rozmowy z szefostwem miało dojść wiosną tego roku. Dotarliśmy do listu, który pokazuje, że jego autorki są zbulwersowane spotkaniem, które miało dotyczyć godzin pracy i karmienia dzieci. Wynika z niego, że bulwersujący komentarz na temat piersi jednej z urzędniczek padł od kobiety.
Czytaj także: Samorządowcy sprzeciwiają się "Polskiemu Ładowi". Do protestu dołączyła też stolica
"Do dnia dzisiejszego nie usłyszałyśmy słowa przepraszam, ani żadnych wyjaśnień dlaczego tak z nami postąpiono. Traumatyczna sytuacja, która nas boli i pozostawiła trwały ślad na naszej psychice przedstawia się następująco. Zostałyśmy zaproszone wraz z bezpośrednim przełożonym do Gabinetu Zastępcy Skarbnika w celu wyjaśnienia harmonogramu naszej pracy związany z karmieniem naszych dzieci. Wyjaśnienie to polegało na ocenie w obecności kilkunastu osób, w tym dyrekcji oraz przełożonych płci męskiej, naszych wymiarów biustu, gdzie jedna z nas usłyszała ironiczną uwagę ze strony Pani Skarbnik "że to niemożliwe że z tak małym biustem karmi pani dziecko" co wzbudziło śmiech wśród przełożonych i dyrekcji. Dziwimy się, że w XXI wieku kobieta piastująca tak wysokie stanowisku w cywilizowanej europejskiej stolicy dopuszcza się tak karygodnego postępowania wobec podwładnych. Ponadto zaskoczyło nas, że Z-ca Skarbnika m.st. Warszawy pełni również rolę biegłego lekarza oceniając nasze zaświadczenia lekarskie pod względem prawdziwości, które zostały wystawione przez dyplomowanych lekarzy. Do dnia dzisiejszego nie potrafimy się pogodzić z tym jak zostałyśmy potraktowane, a wręcz poniżone przez naszych przełożonych. U wielu z nas nastąpiło obniżenie poczucia własnej wartości, czujemy się gorsze i odbiło się to na naszym życiu rodzinnym. Stres dnia codziennego związany z ochroną naszego zdrowia w związku z pandemia i powyżej opisana sytuacja spotęgowały u nas poczucie bezsilności. Zwracamy się o wyjaśnienie sytuacji i chciałybyśmy, aby w przyszłości nikt nie został potraktowany tak, jak my jakiś czas temu" - czytamy w liście, wysłanym do ratusza.
Czytaj także: Kolejne problemy na Południowej Obwodnicy Warszawy! Kiedy zostanie oddana do użytku?
Po tym jak cała sprawa wyszła na jaw, dyrektorka stołecznego Centrum Obsługi Podatnika wczoraj zrezygnowała ze stanowiska i wczoraj przeszła na emeryturę. W instytucji odbyła się wewnętrzna kontrola. Według urzędników, ta sprawa w obecnym kształcie jednak nie podpada pod mobbing.
- Ponieważ było to zgłoszenie anonimowe. Tak czy inaczej, do wszczęcia oficjalnej kontroli potrzebujemy ujawnienia nazwisk tych kobiet. A one chcą pozostać anonimowe. Chcę tutaj wyraźnie podkreślić, że nie tolerujemy takich absurdalnych zachowań i niestosownych komentarzy, które nie służą wykonywaniu pracy. To oburzające. Ta sytuacja powinna być przestrogą dla innych. Każde takie zgłoszenie, które do nas wpływa, sprawdzamy. Nawet jak jest anonimowe. Nie ma w Warszawie miejsca na mobbing, nietolerancję czy pogardę - tłumaczy Monika Beuth-Lutyk ze stołecznego ratusza.
Czytaj także: Matka zgłosiła zaginięcie syna - SZUKAŁ GO BLACK HAWK! Finał historii zaskakuje