Ławka, piwo i fekalia

i

Autor: Wojciech Barański

Z Warszawy

Muranów w strzykawkach i libacjach. "Panowie pod wpływem startowali do mnie z rękami"

2024-02-20 15:32

Sytuacja na Muranowie jest cały czas trudna. Libacje alkoholowe zdarzają się tam nawet kilka razy dziennie, podobnie jak awantury, śmiecenie czy publiczne załatwianie swoich potrzeb. Pora dnia nie ma znaczenia - opowiedział nam jeden z okolicznych mieszkańców.

Muranów to osiedle, które swoim obszarem rozlewa się po dzielnicę Śródmieście i Wola w Warszawie. Spokojne przejście wieczorem po tej części miasta to dla wielu nie lada wyczyn. W skupisku sklepów alkoholowych, których z każdym rokiem przybywa, spotkanie osoby pod wpływem to nic szczególnego. Zazwyczaj ludzie ci są nieszkodliwi, gorzej, gdy alkohol wzbudza w nich agresję. – Po zwróceniu uwagi kilkukrotnie panowie pod wpływem alkoholu startowali do mnie z rękami. Nigdy jednak nie doszło do rękoczynów, tylko bardzo wulgarne potyczki słowne – zaznacza mieszkaniec, który chce zachować anonimowość.

Czy stołeczny Muranów nocą jest bezpieczny? Mieszkańcy patrzą na to inaczej

– Oczywiście jest pełno cichych, wysokofunkcjonujacych alkoholików i to nam, jakby na co dzień, nie przeszkadza. Za to przeszkadzają nam tzw. "menele", ale to ci sami alkoholicy, którzy przestali kompletnie panować nad życiem i stracili kontakt z rzeczywistością – tłumaczy Agnieszka, mieszkanka Muranowa Zachodniego.

Ciągłe awantury i krzyki na pobliskiej ulicy to codzienność, z jaką mierzy się kobieta. Najgorzej jest w weekendy. – Doszliśmy do takiego absurdu, że na własnych podwórkach likwidujemy ławki lub nie zgadzamy się ich postawić, bo przyjdą "lumpy". Bez znaczenia, że mieszkańcy nie mogą korzystać z własnych podwórek. Niestety, w ostatnim czasie liczba pijanych osobników się powiększyła i do polskich pijaczków dołączyli ukraińscy. Spotkać ich można pod sklepem z alkoholem przy ul. Smoczej, ale też na okolicznych podwórkach.

– Kilka miesięcy temu z 7. piętra na Anielewicza wypadł rano pijany młody człowiek - akurat przechodziłam z psem i wezwałam pogotowie. Na ręku miał opaskę z izby wytrzeźwień – opowiada dalej.

Gonił rowerzystę, później zaczepiał kobietę: "Jakiś nafukany facet"

Mimo, że przypadki bezpośredniej agresji nie zdarzają się często, to jednak ich występowanie budzi lęk wśród części warszawiaków. – Boję się w nocy wracać mniej oświetlonymi ulicami Muranowa, zwłaszcza Nowolipek. Ostatnio byłem świadkiem, jak z rana jakiś "nafukany" facet, bez koszulki zaczepiał ludzi. Najpierw na przystanku tramwajowym, a potem gonił jakiegoś rowerzystę, następnie zaczepiał kobietę – relacjonuje nam mężczyzna, który również chce pozostać anonimowy.

– To było jakoś dwa tygodnie temu, niedaleko "Jasia i Małgosi". Poszedłem do piekarni po bułki i zauważyłem napakowanego gościa bez koszulki, który zaczepiał ludzi i ewidentnie był pod wpływem. Po tym, jak odszedł z przystanku tramwajowego, zaczął rzucać się do najeżdżającego rowerzysty, który coś mu odpowiedział i ten zaczął go gonić. Tamten uciekł, ale ten gościu z kolei przyczepił się do jakiejś kobiety, która starała się od niego szybko oddalić. Nie wiem, co się stało dalej, bo zniknęli z mojego zasięgu wzroku – opowiada.

Miasto nie radzi sobie z problemem? Mieszkańcy jednomyślni w sprawie przyczyny

Problem z osobami pod wpływem alkoholu to chleb powszedni wielu miast w Polsce. Warszawa nie jest w nim osamotniona, jednak ze względu na większe możliwości, jej mieszkańcy domagają się realnych działań i stanowczych reakcji. – Ze strony miasta nie ma żadnych działań. Mieszkańcy dzwonią po straż miejską lub policję. Ta ogranicza się do wylegitymowania. Od siedmiu lat tylko raz odwieziono kogoś do izby wytrzeźwień – tłumaczy mężczyzna cytowany już na początku tego artykułu.

Podobnego zdania jest Agnieszka, która nie kryje swojego oburzenia w stosunku do warszawskich służb. – Straż miejska to reaguje najwcześniej po dwóch godzinach, kiedy już jest po sprawie. Władze dzielnicy? A kto to, bo nie znam, nie słyszałam, nie widziałam. Policja, żeby zareagowała, trzeba skłamać, że jest zagrożone życia lub wymusić przyjazd. Na szczęście w czerwcu zmieniły się przepisy dotyczące przemocy domowej i policja zaczęła reagować na rodzinne, pijackie awantury.

Trójka naszych rozmówców, bez cienia wątpliwości, przyczynę takiego stanu widzi w nagromadzeniu w okolicy licznych sklepów, których podstawowym produktem w sprzedaży jest alkohol. – Dajemy ogromne społeczne przyzwolenie na picie alkoholu, np. zgadzając się na wyrastające jak grzyby po deszczu nowe sklepy z alkoholem, typu Żabka, Duży Ben, Alkoszop, Biedronka i okoliczne spożywczaki oraz warzywniki, w których podstawowym produktem jest alkohol – zaznacza mieszkanka Muranowa Zachodniego.

Co mówią o tym służby?

W samym tylko okresie od stycznia do końcówki listopada 2020 r. odnotowano blisko 2,3 tys. interwencji straży miejskiej wobec nielegalnego spożywania alkoholu w Śródmieściu, z czego 697 przypadków miało miejsce między godz. 22 a 6 rano. Takich informacji udzielono trzy lata temu radnemu dzielnicy Krystianowi Sucheckiemu, za sprawą jego interpelacji. Gorzej wypadła jedynie południowa część Pragi, gdzie liczba incydentów z udziałem funkcjonariuszy miejskich wyniosła ponad 2,7 tys.

O ustalenie bieżącej skali interwencji na terenie Muranowa, przede wszystkim Nowolipek poprosiliśmy warszawską straż miejską. Z udzielonych nam statystyk wynika, że funkcjonariusze od 1 lipca do 28 września bieżącego roku otrzymali 17 zgłoszeń dotyczących spożywania alkoholu w rejonie ul. Smoczej oraz Nowolipek.

- W wyniku działań funkcjonariuszy za spożywanie alkoholu ukarano mandatem karnym sześć osób, wobec trzech innych zastosowano środki oddziaływania w formie pouczenia lub polecenia, 15 osób nietrzeźwych zostało podjętych i przewiezionych do SOdON. Ponadto, w trakcie działań strażnicy ujęli jedną osobę zagrażającą życiu lub zdrowiu, a sześć innych osób zostało pouczonych za zakłócanie ciszy nocnej i porządku publicznego - poinformował nas Referat Prasowy Straży Miejskiej m.st. Warszawy.

Chcąc dodatkowo zweryfikować relacje mieszkańców, zwróciliśmy się również z prośbą o komentarz do Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu.

- Podczas ostatniej debaty społecznej z mieszkańcami, między innymi Muranowa (20 września br.), żadna z osób nie podnosiła na forum opisywanych zdarzeń, ani też nie zgłaszała jakichkolwiek zastrzeżeń co do pracy policji w tym konkretnym obszarze tematycznym. Dzielnicowi z rejonu Muranowa, podczas codziennych kontaktów i rozmów z mieszkańcami, także nie otrzymywali w tym roku żadnych zgłoszeń dotyczących opisywanych sytuacji, mogących wypełniać znamiona wykroczeń lub przestępstw. Policjanci z KRP Warszawa I w zdecydowany sposób reagują na wszelkie przypadki naruszeń prawa, w tym te najbardziej uciążliwe społecznie jak spożywanie alkoholu w miejscach do tego niewyznaczonych, zaśmiecanie, niszczenie mienia czy też szeroko pojęte zakłócanie ładu i porządku publicznego - przekazał nam podinsp. Robert Szumiata, Oficer Prasowy Komendanta Rejonowego PolicjiWarszawa I.

Jak poinformował nas rzecznik prasowy dzielnicy Śródmieście, Paweł Siedlecki, mimo jego uczestnictwa w Sesjach Rady Dzielnicy, nie dotarły do niego żadne interpelacje radnych, jak również bezpośrednie zgłoszenia od mieszkańców w opisywanej sprawie.

Zobacz poniżej zdjęcia z Marszu Miliona Serc w Warszawie:

Tłumy na marszu Miliona Serc w Warszawie