"Niech żyje sztuka, niech żyje Białoruś" - stołeczne teatry murem za zespołem Narodowego Akademickiego Teatru im. Janki Kupały w Mińsku.
Dotychczasowy dyrektor, Paweł Łatuszka został zwolniony po tym jak poparł protesty przeciwko rządom Aleksandra Łukaszenki oraz otwarcie skrytykował działania milicji. Po jego stronie stanęli aktorzy, którzy zaczęli składać wypowiedzenia.
"Sfera sztuki jest sferą gdzie się mówi o wartościach. Ale to nie są tylko wartości artystyczne, ale też takie moralne, społeczne. Nie można być biernym i milczeć w takich trudnych momentach. Kto wie, może kiedyś my będziemy w takiej sytuacji, że będziemy potrzebowali pomocy od nich" -mówi dyrektor stołecznego Teatru Powszechnego Paweł Łysak, który podpisał list wspierający białoruskich aktorów.
Dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie Jan Englert zachowanie zespołu z Mińska nazwał "obywatelskim obowiązkiem"- dodał, że teatr jest formą sztuki, która zawsze reaguje na bieżące wydarzenia.
"Teatr jest zależny od nastroju, od tego co wisi w powietrzu. Jest rodzajem papierka lakmusowego dla tego co dzieje się w społeczeństwie. Jest rzeczą naturalną że aktorzy reagują spontanicznie i zgodnie ze swoim kodeksem etycznym" - mówił Englert.
Z kolei aktorzy teatru w Białymstoku, w geście solidarności, publicznie odczytali jeden z białoruskich dramatów. We Wrocławiu artyści nagrali utwór "Mury" Jacka Kaczmarskiego w wersji polskiej i białoruskiej.