Moskwa: Pogrzeb Nawalnego
Okolica cerkwi jest pilnowana przez policję, przyjeżdżają kolejne policyjne pojazdy - relacjonowała w piątek rano Mediazona. Telewizja Dożd powiadomiła też o dużej liczbie funkcjonariuszy OMON-u, czyli policyjnych sił specjalnych. Według niej policjanci dyżurują przy stacji metra i legitymują ludzi, którzy niosą kwiaty.
Ciało polityka zmarłego w kolonii karnej za kołem podbiegunowym przywieziono już do cerkwi Ikony Matki Bożej "Ukój Mój Smutek" w Marjino w południowo-wschodniej części Moskwy.
Trumnę wniesiono do wnętrza świątyni. Nie wiadomo, czy nabożeństwo już się rozpoczęło. Na razie ludzie wpuszczani są na teren przy cerkwi.
"Ty się nie bałeś, my też się nie boimy", "Nawalny!" - skandują zgromadzeni. Nie wiadomo, ile osób przybyło na pogrzeb polityka, niezależne media piszą o tysiącach.
W ceremonii uczestniczą m.in. ambasadorowie USA, Niemiec i Francji oraz przedstawiciele rosyjskiej opozycji - przekazał niezależny portal Meduza. Obecni na miejscu korespondenci informują o problemach z łącznością internetową. Okolica cerkwi jest pilnowana przez policję, a na drodze z pobliskiej stacji metra ustawiono metalowe barierki.
Śmierć Nawalnego. Kiedy i gdzie zmarł? Ile miał lat?
16 lutego władze rosyjskie powiadomiły o nagłej śmierci Nawalnego, najbardziej znanego przeciwnika politycznego Władimira Putina. Nawalny miał umrzeć w łagrze za kołem podbiegunowym, gdzie odbywał karę 19 lat pozbawienia wolności, a groziło mu nawet 30 lat więzienia. Nawalny zmarł w wieku 47 lat. Władze odmawiały oddania ciała polityka bliskim.
Matka Aleksieja Nawalnego, Ludmiła, miała otrzymać od władz więziennych ultimatum: albo zgodzi się na cichy pogrzeb na lokalnym cmentarzu, albo opozycjonista zostanie pochowany na terenie kolonii karnej. Jak informowały niezależne rosyjskie media, kobieta zaskarżyła te działania do miejscowego sądu. Uzyskała też wsparcie zwolenników syna.
Współpracownicy Nawalnego poinformowali, że nie mogą znaleźć zakładu pogrzebowego, który zgodziłby się zorganizować publiczną uroczystość pożegnania. Instytucje państwowe i prywatne odpowiadały odmownie, a niektóre wprost przyznały, że otrzymały zakaz przyjęcia takiego zlecenia.