Śródmieście od samego początku zaangażowało się w pomoc Ukrainie. - Przydzielaliśmy lokale organizacjom, które chciały pomagać gościom z Ukrainy, pomagamy ciągle ukraińskim i białoruskim twórcom kultury - chcemy im umożliwić wykonywanie ich zawodu w ich języku w naszych jednostkach - mówi Aleksander Ferens, burmistrz dzielnicy Śródmieście. - Czas już jednak na profesjonalizację - już nie tylko udzielanie środków osobom fizycznym, ale także instytucjom, bo każdy ma swoją wytrzymałość. Nasi mieszkańcy mają również swoje problemy - dodaje.
W DKŚ już wcześniej pracowali Ukraińcy.
- Od bardzo dawna byliśmy otwarci na tę społeczność - mówi Piotr Królikiewicz, zastępca dyrektora DKŚ. - Mamy m.in. ukraiński chór, pracują u nas Ukraińcy i to nie tylko na stanowiskach fizycznych, ale często na bardzo odpowiedzialnych stanowiskach. Można powiedzieć, że byliśmy duchowo przygotowani na świadczenie pomocy - podkreśla.
Dziennie z punktu pomocy humanitarnej korzysta co najmniej pół tysiąca osób. Kolejki ustawiają się już z samego rana.
- Tutaj jest stosunkowo mała kolejka, ale tam dalej, na Mokotowie, jest dużo ludzi - mówi jedna z oczekujących. - Ja jestem tutaj po prezenty dla dzieci i dla mamy - dodaje inna. - Jesteśmy wam bardzo wdzięczni. Zawsze nas pytacie, jak żyjemy, czego potrzebujemy, czy może potrzebujemy pomocy. Naprawdę, bardzo dziękujemy! - mówi Ukrainka czekająca na wejście.
- Rano zawsze jest kolejka, bo wtedy jest największa szansa, że się otrzyma te dary, które się chce - mówi Joanna Strzelecka, dyrektorka DKŚ. - Cały czas jesteśmy zainteresowani otrzymywaniem darów - ubrań, środków czystości, jedzenia, bo po prostu nasze możliwości są ograniczone. Poza tym w tym punkcie nie tylko dajemy dary, ale też udzielamy innej pomocy. Wyjaśniamy, jak wyrobić polskie dokumenty, zajmujemy się ukraińskimi dziećmi.
W punkcie pomocy DKŚ działa co najmniej pięć wolontariuszek, czasem 10. Same obsługują co najmniej pół tysiąca osób dziennie. - Ja jestem pełna podziwu, jak widzę, jak one pracują - mówi Anna Tabako, koordynatorka punktu pomocy z ramienia DKŚ. - One wykształciły sobie taką organizację pracy, że nie musimy prawie nic nad tym robić. One działają same i doskonale wiedzą, co robić. Pomagamy im w zasadzie tylko w ważniejszych sprawach.
Według wyliczeń Fundacji Uniters, która od 2014 roku działa na rzecz dzieci i rodzin ukraińskich żołnierzy i ochotników poległych, rannych lub wciąż walczących w obronie ojczyzny, pomoc świadczona w tym punkcie opiewa na 5 tysięcy złotych. Problem w tym, że dochody fundacji są zaledwie na poziomie tysiąca.
- Nie wiem, jak sobie poradzimy, ale jakoś musimy - martwi się Halyna Andruszkow, prezeska fundacji. - Warszawiacy stanęli na wysokości zadania i tak naprawdę wszystko, co mamy w tym punkcie, zawdzięczamy mieszkańcom stolicy. Nie wiem, czy możemy jeszcze o coś prosić, ale jeśli tak - to prosimy jeszcze o trochę darów. Przyda się sucha żywność typu instant, proszki do prania, produkty higieniczne.
- Jak pomóc? Myślę, że teraz to chyba najlepiej finansowo - komentuje burmistrz Śródmieścia.
Wszelkie produkty można przynosić do Domu Kultury Śródmieście przy al. Jerozolimskich 2.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!