zdjęcia

Pożar w Warszawie, spłonęła restauracja. Nowość w czasie akcji gaśniczej

Potężny pożar dawnej restauracji "Twardowski Karczma Rzym" przy ul. Podskarbińskiej na Grochowie. Strażacy gasili opuszczony budynek przez kilka godzin. Nie ma informacji o poszkodowanych. Autobusy były kierowane na objazdy. Dym rozproszył się po dużej części dzielnicy.

Pożar w Warszawie. Płonął budynek na Grochowie

W środę 26 kwietnia po południu przy ulicy Podskarbińskiej w Warszawie płonął pustostan, w którym kilka lat temu działała restauracja. Z ogniem walczyło 15 zastępów, czyli kilkudziesięciu strażaków, skierowano ciężki sprzęt, m.in. wysięgniki. Na miejsce przyjechała policja i straż miejska. Nie ma informacji o poszkodowanych. Nie są znane przyczyny pożaru.

Nowość w czasie akcji gaśniczej

Na miejsce zostali skierowani strażacy z aparatami oddechowymi z napisami "RIT" - rapid intervention team - to zespół szybkiej interwencji, który nie gasi pożaru, tylko zabezpiecza innych strażaków w przypadku, gdyby ucierpieli w trakcie działań. TVN Warszawa zwraca uwagę, że to nowość w polskiej straży, takie zespoły funkcjonują tylko w warszawskiej i śląskiej straży.

Autobusy na objazdach, zadymienie na Grochowie

Autobusy linii 173 i 311 zostały skierowane na objazdy. "W wyniku zdarzenia i zablokowanego przejazdu w rejonie ul. Podskarbińskiej autobusy linii 173 i 311 skierowane zostały na trasy objazdowe. Linia 173 w kierunku Dw. Wschodni (Lubelska): Dwernickiego/Podskarbińska, Dwernickiego, Stanisławowska. Linia 311 w kierunku Kamionek: Podskarbińska/Stanisławowska, Stanisławowska, Terespolska, Mińska, Podskarbińska" - podał ZTM.

Dym objął dużą część Grochowa. Mieszkańcy skarżą się na złą jakość powietrza.

[Aktualizacja 21:00]

Jak poinformował kpt. Szymon Kisieliński z warszawskiej PSP, pożar - ze względu na konstrukcję budynku - był trudny do opanowania. Obecnie strażacy prowadzą prace rozbiórkowe i przelewają pogorzelisko wodą.

- Budynek jest specyficzny, o drewnianej konstrukcji, dlatego działania muszą być prowadzone w sposób jak najbardziej bezpieczny. Nie byliśmy w stanie przewidzieć, jak zachowa się konstrukcja - powiedział Kisieliński. Dodał, że nie można było wykluczyć zawalenia się budynku lub oberwania podłóg z wyższych kondygnacji. Dogaszanie budynku - jak mówił - dodatkowo utrudniało przechodzenie pożaru z otwartego w ukryty.