Strona internetowa Sejmu z problemami - co się stało?
Problemy ze stroną internetową Sejmu pojawiły się podczas piątkowych głosowań. Internauci mieli kłopot ze sprawdzeniem wyników, jednak - jak zaznaczył Szymon Hołownia - to nie ich duże zainteresowanie wpłynęło na opisywane komplikacje. Sytuacja przełożyła się również na pracę posłów.
- Teraz już wiemy, że to był atak, tak zwany atak DDoS, który miał doprowadzić do tego, żeby nie było łączności z systemem Sejmu przez urządzenia korzystające z karty SIM. Pracujemy w tej chwili nad tym - przekazał marszałek.
Jak również stwierdził, "czas tego zdarzenia został wybrany nieprzypadkowo". - Jesteśmy w takim momencie, w jakim jesteśmy, dzieją się ważne rzeczy w Sejmie, są różne siły, które jak widać, chcą zamieszać w naszej demokracji. Ale nie będziemy im na to pozwalać. I nie będziemy nikomu pozwalać decydować, czy Sejm może podejmować decyzje i głosować, czy nie. Te decyzje zawsze będą decyzjami podejmowanymi tutaj na Wiejskiej, a nie w innych geograficznych lokalizacjach - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Posłowie podczas trwających w Sejmie głosowań zgłaszali, że problemy ze stroną utrudniają im głosowanie i dostęp do rozpatrywanych poprawek. Hołownia poinformował, że powiadomił o tym Kancelarię Sejmu, a posłowie mają dostęp do poprawek "poprzez udział przedstawicieli klubów w pracach komisji sejmowych", po czym kontynuował prowadzenie obrad.
Do głosu zgłosił się Piotr Uściński (PiS). - Na posiedzenie Sejmu przychodzimy z iPadami i mamy możliwość śledzenia tego, co głosujemy. W tej chwili pan nam uniemożliwia w pełni świadome podejmowanie decyzji, bo nie mamy dostępu do strony internetowej Sejmu i nie możemy śledzić poprawek, nad którymi pracujemy - wskazywał.
Z posłem PiS nie zgodził się Paweł Śliz (Polska2050-TD), który polecił posłom czytanie z kartek, które mają przygotowane przed sobą ze "ściągą do głosowania". Uściński zgłosił wniosek formalny o przerwę do czasu, kiedy nie zacznie działać strona internetowa, jednak został on odrzucony.