Oskar Szafarowicz o dramacie w rodzinie posłanki opozycji
O Oskarze Szafarowiczu zrobiło się szczególnie głośno, kiedy włączył się w komentowanie sprawy nadużyć, których ofiarą padł syn jednej z posłanek opozycji. Młodzieżowy działacz PiS pisał wówczas, że polityczka milczała w sprawie krzywdy swoich dzieci, ponieważ wyżej postawiła karierę. Poza tym twierdził, iż do milczenia zmusiły ją władze PO.
Gdy wkrótce okazało się, że syn posłanki nie żyje, w sieci powstała petycja, której twórcy apelowali o dyscyplinarne usunięcie studenta z Uniwersytetu Warszawskiego. W reakcji na społeczną presję, przedstawiciele uczelni wydali list do społeczności akademickiej.
- W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami dotyczącymi udziału studentów UW w przekazywaniu treści sprzecznych z obowiązującym porządkiem prawnym, etycznym i moralnym oraz szerzeniem mowy nienawiści w mediach społecznościowych, podjęliśmy 4 marca stosowne kroki dla wyjaśnienia tej sprawy, zgodnie z procedurami obowiązującymi na Uniwersytecie Warszawskim - mogliśmy przeczytać.
UW o sprawie Oskara Szafarowicza
Kilkanaście dni później, 22 marca Oskar Szafarowicz poinformował za pośrednictwem Twittera, że jego przesłuchanie przed komisją dyscyplinarną zostało odwołane. - Albo zaplanowano potajemny sąd kapturowy, albo wolność słowa i wyrażania poglądów została obroniona - napisał. Później opublikował natomiast w sieci nagranie, na którym widzimy go czytającego art. 54 konstytucji.
Aby sprawdzić, na czym stanęła sprawa Szafarowicza, poprosiliśmy o komentarz przedstawicieli UW. Rzeczniczka uczelni dr Anna Modzelewska odesłała nas wówczas do wspomnianego listu, po czym dodała: - 4 marca wpłynęło zawiadomienie indywidualne i tego samego dnia sprawa została skierowana do postępowania wyjaśniającego. Rzecznik dyscyplinarny do spraw studentów i doktorantów obecnie podejmuje czynności w sprawie i prowadzi przesłuchania.
Modzelewska zaznaczyła również, że postępowanie jest w toku, więc na tym etapie uczelnia go nie komentuje.
Czytaj również: Oskar Szafarowicz ogłosił, co z jego sytuacją na UW. Zapytaliśmy uczelnię
Oskar Szafarowicz o wzywaniu świadków w jego sprawie na UW
Choć wszystko wskazuje na to, że Oskar Szafarowicz spodziewał się, iż na odwołanym przesłuchaniu jego problemy się zakończą, stało się inaczej. 31 marca autorka petycji w sprawie studenta, Daria Brzezicka opublikowała bowiem na Twitterze zdjęcie wezwania świadka na przesłuchanie.
Sam Szafarowicz nie pozostawił tego oczywiście bez odpowiedzi. - W ostatniej chwili odwołano moje przesłuchanie. Uwierzyłem, że wolność słowa i wymiany myśli się ostanie. Że stalinowskie metody dyskryminacji na uczelniach za poglądy nie wrócą w III RP. Tymczasem… Za moimi plecami wzywani są świadkowie (proces inkwizycyjny?), a w oficjalnym piśmie jest wprost stwierdzenie, że dopuściłem się przestępstwa (nie w formie przypuszczenia czy zarzutu, ale od razu jako wyrok) - napisał na Twitterze.
Wyciągnął przy tym również wpis z prywatnego profilu na Facebooku rzeczniczki dyscyplinarnej UW, prof. Magdaleny Szafranek. Widzimy w nim grafikę z ocenzurowanym wulgarnym hasłem pod adresem partii rządzącej. Jak twierdził Szafarowicz, gdyby wyznawał podobne poglądy, dziś nie miałby żadnych problemów. Ostatecznie zapowiedział również, że nie zamierza się poddawać i będzie dalej walczył o swoje przekonania.
Warto zaznaczyć, że pod wspomnianym wpisem na Facebooku naukowczyni pojawiło się już kilka krytycznych, niekiedy obraźliwych komentarzy pod jej adresem. Część internautów podkreślała w nich swoje przywiązanie do prawicowego światopoglądu, a część wsparcie dla Oskara Szafarowicza.