- Mamy do czynienia z sytuacją absolutnie bezprecedensową i skandaliczną. Prokuratura dzieli się z opinią publiczną wiadomościami z korespondencji pomiędzy mną a szefem Biuro Bezpieczeństwa Warszawy, która, jak rozumiem, pochodzi z jakiejś inwigilacji. Jest to dodatkowo korespondencja, która pochodzi z czasów kampanii wyborczej 2020 roku, więc sprawa jest absolutnie niebywała. Są pytania, czy moi ludzie, czy ja byliśmy podsłuchiwani podczas kampanii? - pytał podczas konferencji Trzaskowski.
Czytaj również: Co dalej z warszawskim metrem? Trzaskowski przekazał najnowsze ustalenia ws. drugiej linii
Rafał Trzaskowski wygłosił oświadczenie ws. zatrzymania Michała Domaradzkiego
Zarzuty formułowane wobec szefa Biura Bezpieczeństwa polityk określił jako "wręcz nieprawdopodobne". - Przypominam, że mieliśmy wtedy do czynienia z wypadkami i oczywiste jest, że naszym celem jest doprowadzenie do tego, żeby warszawianki i warszawiacy byli bezpieczni. Chcieliśmy ustalić najważniejsze fakty po to, by móc podejmować decyzje, dotyczące choćby tego, czy nie zawiesić umowy z firmą, która wykonywała połączenia autobusowe w Warszawie. Po to, by być pewnym, że warszawiacy są absolutnie bezpieczni - zaznaczył prezydent stolicy.
Następnie Trzaskowski rozwinął wątek inwigilacji, o którym wspomniał na początku swojego oświadczenia. - Dzisiaj mamy do czynienia z kolejnymi dowodami na to, że prokuratura Ziobry przez cały czas podsłuchuje, mamy tutaj mnóstwo wątpliwości i pytań. [...] To chyba naturalne, że szef Biura Bezpieczeństwa i wszyscy, którzy tu pracują, chcą zapewnić bezpieczeństwo. W momencie, kiedy sama policja podaje pewne informacje, to chcemy je weryfikować. Stawianie zarzutów, że tego typu zachowanie to jest działanie na szkodę interesu publicznego, jest absurdem, bo jest na odwrót. [...] Z jaką korupcją możemy mieć tu do czynienia? - pytał polityk.
Trzaskowski zaznaczył również, że liczy na wyjaśnienia "o co dokładnie chodzi i skąd ta korespondencja, skąd pomysł na to, by podsłuchiwać urzędników miasta". - Czy prokuratura w Polsce dzisiaj, w tak trudnej sytuacji nie ma naprawdę niczego lepszego do roboty? To wszystko jest absolutnie motywowane politycznie. [...] Chciałem jeszcze powiedzieć, że analizowaliśmy bardzo dokładnie te okoliczności związane z działaniami CBA [...] w związku z zatrzymaniem dyrektora Domaradzkiego i jesteśmy przekonani, że mogło dojść do naruszenia praw Urzędu m.st. Warszawy jako pracodawcy zatrzymanego. Doszło do naruszenia elementarnych zasad Kodeksu postępowania karnego, obowiązujących przy tego typu czynnościach, zwłaszcza jeśli chodzi o zachowanie zasad praworządności. Doszło do innych czynności mających postać zastraszania, nieuprawnionego wpływania na pracę urzędu w związku z wykonywanymi przez CBA działaniami i oczywiście będziemy składać zażalenie na działanie służb - podkreślił.