Psie boksy w fatalnym stanie, kociarnia w jeszcze gorszym
Jak mówią wolontariusze schroniska- jest ono jest miejscem stanowiącym zagrożenie dla zdrowia, życia i bezpieczeństwa jego podopiecznych, czyli psów i kotów. Wystarczy dać na przykład tzw. rejon XIII - miejsce, w którym przebywają psy z traumatycznymi doświadczeniami. Ich boksy przeciekają, zimą normą miały być miski z zamarzniętym jedzeniem.Z relacji wolontariuszy wynika, że sytuacja wszędzie wygląda podobnie - boksy są dziurawe, zabijane deskami a gdzieniegdzie wystają pręty ogrodzenia.
To właśnie te tragiczne warunki miały być przyczyną śmierci suczki Ofki dwa lata temu. Wolontariuszka wraz z dwiema paniami zainteresowanymi adopcją suczki, zastały ją martwą zakleszczoną w desce pomiędzy dwoma źle zespojonymi boksami.
- Pies był powieszony do góry nogami. Walka o jej życie trwała długo, ale nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. To też wynika z tego, że w tym miejscu nie ma stałego monitoringu, który pozwalałby na reagowanie w takich sytuacjach - mówi Szymon Kostiuk, wolontariusz w Schronisku na Paluchu.
Jeszcze dramatyczniej ma wyglądać sytuacja w kociarni. Obecnie trwa tzw. sezon koci, do schroniska ciągle przybywają nowe koty, ale już jakiś czas temu zaczęło dla nich brakować miejsca.- Kociarnia nie jest przystosowana do przyjęcia tak dużej liczby zwierząt. Na Paluchu przebywa obecnie ponad 150 kotów. Ich klatki układane są piętrowo. Są poupychane jak paczki w rozgrzanym magazynie - mówi Szymon Kostiuk. Na zdjęciu widzimy termometr, który wskazuje niemal 30 stopni Celsjusza - Wolontariusze z własnych pieniędzy zakupili dwa wiatraki. Osłania się wybiegi kotów prześcieradłami... W tych warunkach wiele kotów nie jest w stanie przeżyć. Tylko w lipcu zmarło 12 kotów.
Niech Rafał Trzaskowski na własne oczy zobaczy, co tutaj się dzieje
Wolontariusze apelują do prezydenta, aby zaczął się interesować stanem infrastruktury schroniska.
- Apelujemy do prezydenta o pojawienie się na miejscu i zobaczenie na własne oczy, w jakiej rujnie jest "Paluch" - mówi Szymon Kostiuk. Władze miasta odbijają piłeczkę i na wizytę w schronisku zapraszają wszystkich mieszkańców Warszawy, aby mogli sobie wyrobić własne zdanie na temat tej sytuacji.
Bo ratusz nie ma sobie nic do zarzucenia. Zdaniem urzędników zdjęcia można zrobić tak, aby przedstawiały to, czego się chce.
- Są to nieprawdziwe zarzuty, wyssane z palca. W ciągu ostatnich 20 lat schronisko przeszło nieprawdopodobną przemianę. To są bardzo niesprawiedliwe oceny i jakaś próba wywarcia nacisku na dyrektorze schroniska - mówi Monika Beuth-Lutyk z urzędu miasta. Dodaje, że schronisko wyróżnia się na tle innych tego typu placówek w Polsce, a jego stan jest tak dobry, że pozwala na niesienie pomocy innym miejscom, jak Schronisko w Radysach, skąd warszawska placówka przejęła niemal setkę psów.
Co do jednego zarówno wolontariusze jak i miasto są zgodni - kolejne pieniądze na remonty w Schronisku na Paluchu są konieczne.
- Mamy zapewnienia od radnych, że na remont kociarni pieniądze będą. Okazuje się, że w schronisku rośnie liczba kotów, a koty bardzo źle znoszą pobyt w takim miejscu - przyznaje rzeczniczka ratusza. Dodaje też, że z myślą o tych zwierzętach stworzono zewnętrzny oddział "Ochota na kota" przy ulicy Grójeckiej - Kociarnia na pewno potrzebuje remontu i ten remont się odbędzie w najbliższym czasie.
Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie pojawią się pieniądze na remont. Tymczasem jak mówią wolontariusze - kociarnia już teraz nie mieści wszystkich kotów.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!