Z przytupem ruszyła kampania promocyjna Wrocławia, zachęcająca turystów do odwiedzenia stolicy Dolnego Śląska. Akcję promocyjną tworzy m.in. kinowy spot rodem z "Kodu Da Vinci", który przez najbliższy czas będzie wyświetlany w największych kinach w Polsce. W jedną z najciekawszych ról wcielił się Daniel Olbrychski.
"Wrocław Miasto Przygody". Kampania rodem z Hollywood
Wrocław wydał jasny komunikat, w nadchodzącym czasie stolica Dolnego Śląska jest w stanie przyjąć jeszcze więcej turystów, niż kiedykolwiek wcześniej. W kilku wybranych miastach Polski, w sieciach kinowych, w przestrzeni internetowej – wszędzie tam będzie można zobaczyć kreacje filmowe i graficzne, które zostały przygotowane w ramach kampanii.
Celem przedsięwzięcia jest pokazanie Wrocławia nie tylko jako miasta spotkań, w którym każdy czuje się u siebie, ale także jako miasta, w którym przygoda czeka tuż za rogiem.
– Kampania turystyczna Wrocławia opiera się o legendę, ale też i historię opactwa ołbińskiego. Mamy nadzieję, że odwiedzający Wrocław turyści będą poszukiwać razem z nami tego skarbu, dlatego też nowe hasło turystyczne Wrocławia to "Wrocław Miasto Przygody". Zapraszamy, żeby odwiedzić Wrocław, szukać właśnie tej przygody w najróżniejszy sposób – opowiada Przemysław Gałecki, dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego Wrocławia.
– Tych turystów na dzisiaj jest około 6 milionów rocznie. Wrocław świetnie podniósł się po czasach pandemii, mamy wielką ofertę, świetną historię skarbu ołbińskiego – dodaje.
Spot promocyjny z Danielem Olbrychskim
Materiał filmowy w maju i czerwcu będzie udostępniany sieciom kinowym Multikino oraz Kinads Media. Produkcja wykonana przez reżysera Michała Zielińskiego została oparta o role takich aktorów jak Daniel Olbrychski, Piotr Nerlewski czy Marianna Zydek. Anturażem dla wszystkich wyszczególnionych scen jest miasto Wrocław.
O współpracy z legendą polskiego kina, Danielem Olbrychskim opowiada główny reżyser spotu Michał Zieliński: – Tę współpracę będę zawsze wspominał bardzo dobrze. Niesamowite jest to, że Daniel cały czas chciał być na planie. Mieliśmy dublera, z którego nie chciał skorzystać, wszystkie sceny, nawet detale, były robione z jego udziałem. Ujęła mnie jego fascynacja miastem, w którym jestem żywo zakochany.