pies

i

Autor: Unsplash

Zwierzęta

Adoptowali psa i wycięli mu nerkę do przeszczepu. Sprawą znów zajmie się sąd

2024-03-01 17:31

Fundacja Viva! przekazała nowe informacje w sprawie psa Saturna, który został zabrany ze schroniska, po czym wycięto mu nerkę. Organ trafił następnie do rasowego zwierzęcia. Gdy wszystko wyszło na jaw, ruszyła sądowa batalia, trwająca do dziś. Przedstawiciele drugiej strony sporu przedstawią tę sprawę inaczej.

Wstrząsająca historia psa Saturna

Jak przekazali przedstawiciele Fundacji Viva!, cała historia sięga 2018 r., kiedy nowa rodzina Saturna głośno opowiedziała o jego dramatycznych losach. Pies trafił do jednego z podwarszawskich schronisk, z którego został adoptowany, po czym wycięto mu nerkę i przeszczepiono ją rasowemu czworonogowi. Do "zabiegu" doszło w 2013 r., przeprowadził go weterynarz. Niedługo później Saturn ponownie został porzucony - oddano go do adopcji komuś innemu. Niestety, nowi właściciele dowiedzieli się o przeszczepie dopiero dwa lata później, przy okazji badania USG.

- Saturn nie podjął świadomie decyzji, że chce innemu psu uratować życie. Tę decyzję podjęli za niego ludzie, których w mojej opinii zupełnie nie obchodził jego dalszy los. W schronisku wybrano go, bo był podobnej wielkości jak biorca i miał doskonały stan zdrowia, a nie dlatego, że był miły czy że pasował charakterem do nowej rodziny. Ci ludzie najpierw go wykorzystali jako dawcę nerki, a potem się go pozbyli. Bo tak naprawdę prawdopodobnie nigdy nie chcieli dać mu domu. Saturn do końca życia musiał być na specjalnej diecie i pod opieką lekarza. A mimo to i tak nie dożył wyroku pierwszej instancji - powiedział Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!.

Sądowa batalia

Gdy opinia publiczna poznała historię Saturna, mec. Katarzyna Topczewska złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się. - Obejmowało ono także sprawę Tosi, także bezdomnej, która również stała się dawca nerki dla psa posiadającego dom. Prokuratura postawiła zarzuty lekarzowi, który wykonał przeszczep narządów u psów. [...] Niestety Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa w Warszawie uniewinnił oskarżonego od zarzucanych mu czynów, stwierdzając, że działał w stanie wyższej konieczności, ratując dobro ważniejsze - życie zwierzęcia, czyli rodowodowego owczarka z hodowli - dodali przedstawiciele fundacji.

Viva! nie zgodziła się na podobne rozstrzygnięcie - w sprawie została złożona skuteczna apelacja. Sąd II instancji uchylił wyrok sądu rejonowego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Ostatecznie obrońca oskarżonego złożył skargę na ten wyrok. - Sąd Najwyższy skargę jednak oddalił. Sprawa trafiła do ponownego rozpoznania przed sądem rejonowym - przekazała Viva!. Pierwsza rozprawa odbędzie się już za kilka tygodni.

Sprostowanie

Po publikacji artykułu do redakcji nadesłano oświadczenie drugiej strony sporu, które publikujemy w całości poniżej.

W publikacji pt. "Adoptowali psa i wycięli mu nerkę do przeszczepu. Sprawą znów zajmie się sąd" z dnia 1 marca 2024 r., znalazły się nieprawdziwe i nieścisłe informacje dotyczące lek. wet. J. Stępkowskiego i wykonanych zabiegów transplantacji nerek, w których dawcami były psy Saturn oraz Tosia. Informacje te stwarzają błędne wrażenie o działaniach J. Stępkowskiego związanych z przeprowadzonymi zabiegami transplantacji.

W publikacji zawarto nieścisła i wprowadzającą w błąd informację, iż "Jak przypomnieli przedstawiciele Fundacji Viva!, cała historia sięga 2018 r, kiedy nowa rodzina Saturna głośno opowiedziała o jego dramatycznych losach. Pies trafił do jednego z podwarszawskich schronisk, z którego został adoptowany, po czym wycięto mu nerkę i przeszczepiono ją rasowemu czworonogowi. Do "zabiegu" doszło w 2013 r, przeprowadził go weterynarz". W rzeczywistości omawiany zabieg transplantacji został opisany w branżowym piśmie Magazyn Weterynaryjny jeszcze w 2014 r. Zabiegi transplantacji nerek od dawców żywych są w przypadku psów i kotów praktykowane na kilku amerykańskich uniwersytetach i prywatnych klinikach, a także w innych miejscach na świecie. W dużej części tych miejsc stosowana jest zasada adopcji w zamian za pobranie nerki. Ze względu na brak wypracowania podobnych procedur jak w przypadku ludzi, nie praktykuje się w weterynarii przeszczepów organów pobranych ze zwłok.

W publikacji zacytowano wypowiedź Cezarego Wyszyńskiego zwierającą nieścisłą i wprowadzającą w błąd informacje - "Saturn do końca życia musiał być na specjalnej diecie i pod opieką lekarza. A mimo to i tak nie dożył wyroku pierwszej instancji”. Saturn będący dużym psem (>30 kg) zmarł w wieku - co najmniej - 14 lat, co stanowi wynik w górnych granicach lub ponad średnią dla tych gabarytów. W sprawie nie przedstawiono żadnych dowodów wskazujących, iż śmierć Saturna miała związek z pobraniem nerki. Pobranie nerki od prawidłowo zakwalifikowanego dawcy nie stanowi istotnego uszczerbku na zdrowiu i nie wpływa na prognozowaną długość dożycia. Zostało to potwierdzone także przez biegłych sądowych, którzy wypowiedzieli się w sprawie sądowej. Biegli sądowi potwierdzili również, że wyniki badań Saturna nie wskazywały na żadne dolegliwości związane z pobraniem narządu. Potwierdziła to w zeznaniach również lek. wet. która prowadziła Saturna od czasu przejęcia nad nim opieki przez B. R., właścicielkę Saturna będącą w sprawie oskarżycielem posiłkowym. Jak wynika z zeznań B. R. złożonych na rozprawie w dniu 18 lutego 2021 r. "Pies nie wykazuje żadnych objawów choroby, czuje się dobrze, dołączył do nas jeszcze jeden pies z którym Saturn dobrze się czuje. On daje radę wszystkim zadaniom życiowym. Zachowuje się jak normalny, zdrowy pies. Jak ktoś nie wie, że jest po przejściach to się nie domyśli".

W publikacji zawarto nieścisłą i wprowadzającą w błąd informację, jakoby "Niedługo później Saturn ponownie został porzucony - oddano go do adopcji komuś innemu. Niestety, nowi właściciele dowiedzieli się o przeszczepie dopiero dwa lata później, przy okazji badania USG”. Jak wynika z zeznań złożonych w sprawie przez właścicielkę Jokera (biorcę organu), podjęła decyzję o oddaniu Saturna swojej ówczesnej koleżance B. R., po tym gdy Saturn zaczął się gryźć z jej innymi psami. Zeznała również, iż B. R. przed przekazaniem jej Saturna wiedziała o dawstwie nerki od Saturna, a także iż Saturn jest objęty bezpłatną opieką weterynaryjną w klinice prowadzonej przez lek. wet. J. Stępkowskiego. Opieka ta miała charakter profilaktyczny. B. R. w swoich zeznaniach na rozprawie w dniu 18 lutego 2021 r. przyznała, iż utrzymywała wcześniej bliskie relacje z właścicielką Jokera oraz że wiedziała o planowanym zabiegu transplantacji nerki dla Jokera. Na karcie informacyjnej wizyty weterynaryjnej Saturna w dniu 2 marca 2014 r., a zatem niecałe 5 miesięcy później, lekarz weterynarii na podstawie informacji przekazanych przez BR. odnotował, że "pies adoptowany miesiąc temu ze schroniska, klinicznie bez zmian, kastrowany, pani chce zrobić bad usg, w domu bez objawów klinicznych choroby, w trakcie badania usg kiedy właściciel usłyszał że nie możliwe odnalezienie lewej nerki poinformował o podejrzeniach że pies prawdopodobnie iż poprzednich właścicieli został pozbawiony nerki" - co potwierdza, że nie dość iż B. R. posiadała od początku wiedzę o przeprowadzonym przeszczepie, to na dodatek przekazała lek. wet. nieprawdziwą informację o rzekomej adopcji Saturna ze schroniska, mimo iż został on jej przekazany bezpośrednio przez właścicielkę Jokera, co sama przyznała w złożonych zeznaniach.

W publikacji zawarto nieprawdziwą informację, iż w uzasadnieniu wyroku Sądu I instancji stwierdzono, że oskarżony "(...) działał w stanie wyższej konieczności ratując dobro ważniejsze - życie zwierzęcia, czyli rodowodowego owczarka z hodowli”. Uzasadnienie wyroku nie zawiera takiego stwierdzenia, zaś kwestia "rodowodu" biorcy organu nie miała żadnego znaczenia przy kwalifikacji do przeszczepu.

W publikacji pominięto informację, iż Tosia, która była dawcą przy drugim przeszczepie wykonanym w 2018 r. została adoptowana przez samego oskarżonego. Pominięto również informację, iż Bubu cierpiący na wrodzoną wadę nerki, któremu przeszczepiono organ w wieku 2.5 lat przeżył z nią kolejne 6 lat.

Mural wspierający Ukrainą w Warszawie został zniszczony - zobacz zdjęcia:

Pies uwięziony na środku Bugu. Niesamowity finał dramatycznej historii