Minister sportu: domem reprezentacji Polski jest Stadion Narodowy
- Pragnę wszystkich uspokoić i mówię to z pełną odpowiedzialnością: domem reprezentacji Polski jest Stadion Narodowy. On był budowany nie po to, żeby tam były koncerty, które są fajnym dodatkiem, tylko po to, żeby piłkarska reprezentacja Polski grała w godnych warunkach - podkreślił szef resortu sportu.
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że negocjacje Polskiego Związku Piłki Nożnej nie przyniosły efektu i nowym gospodarzem spotkań biało-czerwonych może być Stadion Śląski w Chorzowie. We wtorek sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski poinformował, że negocjacje trwają, a decyzja zapadnie w najbliższych dniach. - Ja nie jestem stroną tych negocjacji - przyznał Nitras. - Jesteśmy gotowi partycypować w kosztach przeprowadzenia meczu, ale to nie znaczy, że możemy ten stadion oddać za darmo - dodał.
Spytany, gdzie biało-czerwoni rozegrają pierwsze mecze eliminacji mistrzostw świata 2026 z Litwą i Maltą w marcu, Nitras odparł: "Myślę, że to będzie Stadion Narodowy". - Ale proszę pamiętać, że decyzja jest po stronie PZPN i nie chcę jej uprzedzać, ale PZPN też musi pamiętać, że dobro reprezentacji Polski to nie jest tylko pieniądz i interes PZPN, ale dobro ogólne, narodowe - zakończył.
PZPN o przyszłości reprezentacji Polski na PGE Narodowym
Biało-czerwoni rozpoczną za ponad dwa miesiące udział w eliminacjach mistrzostw świata 2026, gdy zmierzą się z niżej notowanymi rywalami. 21 marca zagrają z Litwą, a trzy dni później z Maltą. Oba mecze odbędą się w Polsce, ale wciąż nie wiadomo, na jakim stadionie.
- Biorąc pod uwagę, że ostatnio reprezentacja grała - co do zasady - wszystkie mecze na PGE Narodowym w Warszawie, chcieliśmy wyjść trochę do kibiców w Polsce. Mieliśmy takie sygnały od wielu środowisk i interesariuszy w Polsce. Dlatego podjęliśmy decyzję, że nie ograniczymy się tylko do "ofertowania" jednego obiektu, ale wyjdziemy z tą ofertą szerzej. Mamy dwóch potencjalnych gospodarzy tych meczów - Warszawę i Chorzów. Negocjacje trwają - przyznał we wtorek sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski
- Nie chodzi o to, żeby wywołać jakiś niezdrowy efekt konkurencji pomiędzy tymi podmiotami, ale pamiętajmy, że to są imprezy prestiżowe i chcemy, że były w ten sposób traktowane również od strony naszych kontrahentów. Rozmawiamy, ale też czekamy na jak najlepszą ofertę z punktu widzenia naszej federacji - dodał.
Sekretarz generalny PZPN zwrócił uwagę, że oba marcowe mecze są "specyficzne". - W bardzo bliskim odstępie czasu od siebie. Biorąc też pod uwagę, że rywale nie są ze światowego topu, musimy dbać o to, żeby udało się zapełnić stadion. Teraz rozmawiamy już stricte biznesowo, który z tych stadionów zostanie gospodarzem. Mam świadomość, że zostało mało czasu. Powinniśmy poinformować naszych przeciwników w najbliższych dniach, gdzie zagrają. Chodzi o kwestie logistyczne, ponieważ muszą zarezerwować sobie hotele, zorganizować przeloty itd. Dlatego zakładam, że to perspektywa kilku najbliższych dni, kiedy to się wyjaśni - zapewnił Wachowski.
Jak przyznał, władze PZPN pojadą w tym tygodniu na Śląsk. - Jedziemy z panem prezesem Cezarym Kuleszą, będziemy w czwartek rozmawiać z włodarzami stadionu (w Chorzowie - red.). Jestem też umówiony w najbliższych dniach na spotkanie ze Stadionem Narodowym. Więc spokojnie. Perspektywa krótka. To na pewno nie będą tygodnie, a raczej, jak powiedziałem, dni - zapowiedział Wachowski. Później przyznał, że decyzja powinna zapaść na "początku przyszłego tygodnia".
"Liczymy na zrozumienie ze strony stadionu"
Działacz PZPN nie chciał zdradzać zbyt wielu szczegółów finansowych negocjacji. - Wczoraj pojawiły się informacje ze Stadionu Narodowego, m.in. w kwestii zaproponowanych stawek, ale również tych, które do tej pory PZPN płacił za wynajęcie obiektu. Widać, że te ceny rosły, a zaproponowane na dwa najbliższe spotkania urosły jeszcze bardziej. Pamiętajmy, że potencjał "sprzedażowy" dwóch najbliższych meczów jest dość specyficzny. Liczymy na zrozumienie ze strony stadionu - że podwyższanie tych cen w nieskończoność nie może spotkać się z naszą aprobatą i musimy szukać korzystnych rozwiązań. Podwyżki w ciągu ostatniego półtora roku o ponad sto procent nie są dobre. To nie jest łatwa sytuacja biznesowa dla PZPN, a nie chcemy podwyższać cen biletów dla kibiców, one są stabilne od kilku lat - podkreślił Wachowski.
Bez względu na to, który obiekt zostanie wybrany, nie będzie gospodarzem wszystkich meczów reprezentacji Polski w tym roku. Prawdopodobnie będą to aż trzy stadiony. - Sytuacja jest dość specyficzna. W 2025 roku zagramy sześć meczów u siebie - cztery eliminacyjne i dwa towarzyskie. Na pewno jednego meczu (eliminacji MŚ 2026 - red.) nie może być w Warszawie, bo w terminie wrześniowym Stadion Narodowy jest zajęty na inną komercyjną imprezę. Pamiętajmy też, że Gdańsk jest "domem" dla reprezentacji kobiet, a Wrocław będzie w maju gospodarzem finału Ligi Konferencji UEFA. Staramy się więc to jakoś mądrze podzielić pomiędzy nasze stadiony, a jest oczywiście jeszcze Poznań - przypomniał sekretarz generalny federacji.
- Dlatego zakładaliśmy taki scenariusz, że będzie wybrany stadion, który przyjmie większą część meczów eliminacji mistrzostw świata, ale na pewno z meczami towarzyskimi "pojedziemy" na inne areny w Polsce. Z pewnością nie będzie takiego schematu, jak do tej pory, że wszystko odbywało się na jednym obiekcie. Zakładam, że to mogą być nawet trzy stadiony w 2025 roku - dodał.
Znak zapytania wciąż stoi również przy zaplanowanym na 2 maja finale Pucharu Polski. - Ten mecz jest jeszcze bardziej kosztowny, głównie z uwagi na koszty ochrony i zabezpieczenia samego spotkania. Negocjacje, które prowadziliśmy z jednym i drugim podmiotem, dotyczyły również finału Pucharu Polski. Decyzja nie została jeszcze podjęta, to wymaga trochę odrębnego postępowania. Trzeba wybudować pewnego rodzaju ograniczenia dla kibiców. Najważniejsze jest tu zabezpieczenie. Stadion Narodowy był w tym temacie mocno "przećwiczony" w ostatnich latach, więc na pewno miał swoje walory - przyznał Wachowski.
Jednocześnie zaprzeczył informacjom, że PZPN podpisał już umowę ze Stadionem Śląskim. Jak podkreślił, nie ma żadnego wiążącego dokumentu obligującego którąś ze stron do zorganizowania meczu w danej lokalizacji. - My na pewno tej umowy nie podpisaliśmy. Na dzisiaj, jak już mówiłem, te negocjacje trwają. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu ogłosimy lokalizację spotkań reprezentacji narodowej, przynajmniej na te marcowe mecze - podkreślił.
Sekretarz generalny PZPN zdecydowanie zaprzeczył również pogłoskom, jakoby były naciski polityczne na PZPN ws. organizacji meczów. - Nie patrzyliśmy na barwy polityczne kogokolwiek i żadnej interwencji tego typu nie było. Na końcu jest, powiem trochę nieładnie, chłodna kalkulacja biznesowa, która musi się spinać z naszej perspektywy, a kibic musi dostać dobry produkt, na dobrym stadionie oraz bilet w takiej cenie, do jakiej przywykł - dodał.
Przy okazji Wachowski przyznał, że podczas wtorkowych obrad zarządu PZPN nie był dyskutowany temat stadionu dla reprezentacji. - W porządku obrad pierwotnie było podjęcie uchwały o lokalizacji meczów, ale z uwagi na toczące się negocjacje i fakt, że nie udało się ich jeszcze zakończyć, ta uchwała została zdjęta z porządku obrad - wytłumaczył.
Budowa Stadionu Narodowego w Warszawie - archiwalne zdjęcia: