YES chce rozdać obrączki, komentujący oburzeni
- Świętujemy Pride Month akcją #YESforLove. Stajemy murem za wszystkimi osobami, które chcą wziąć ślub i móc korzystać z towarzyszących temu przywilejów. Powiedzcie sobie YES i pokażcie nam tę chwilę. A my w odpowiednim momencie podarujemy przyszłym jednopłciowym parom młodym obrączki, które będą symbolizowały nie tylko Waszą miłość, ale też równość i wolność. Do 10 lipca kup pierścionek zaręczynowy o wartości powyżej 1000 zł i zachowaj paragon. Następnie oznacz @bizuteriayes oraz dodaj hashtag #YESforLove w poście zaręczynowym na Instagramie. Kiedy małżeństwa jednopłciowe zostaną zalegalizowane przez polskie prawo, podarujemy obrączki pierwszym 10 osobom! - ogłosili przedstawiciele marki YES w mediach społecznościowych.
Akcja firmy bardzo szybko została skrytykowana zarówno przez osoby o poglądach prawicowych, jak i lewicowych. Głównym zarzutem drugiej z tych grup jest brak wrażliwości społecznej oraz prowadzenie działań zakrawających ich zdaniem o pinkwashing i robienie sobie dobrego PR-u kosztem osób nieheteronormatywnych.
Czytaj również: Tłumy z transparentami ruszają na ulice Warszawy. "Przestańcie nas zabijać"
W komentarzach pod wpisem YES influencerka o nicku @nie.pelnosprytna zwróciła również uwagę na fakt, iż zgodnie z regulaminem:
"Ostatni etap Akcji Promocyjnej, polegający na przyjęciu zgłoszeń Uczestników zgodnie z ust. 6 poniżej i przyznaniu 10 nagród, o których tam mowa, nastąpi pod warunkiem i z dniem wprowadzenia w Rzeczpospolitej Polskiej przepisów prawa przyznających możliwość zawierania małżeństw jednopłciowych lub związków partnerskich, jednakże najpóźniej w dniu 31 grudnia 2027 r. Uczestnik decydując się na udział w Akcji Promocyjnej akceptuje zatem okoliczność braku możliwości wskazania konkretnego terminu realizacji ostatniego etapu Akcji Promocyjnej na dzień sporządzenia niniejszego Regulaminu."
Popularna twórczyni zwróciła przy tym uwagę na fakt, iż wprowadzenie podobnych regulacji w polskim prawie w ciągu najbliższych czterech lat jest praktycznie niemożliwe. - Możecie wesprzeć społeczność LGBTQ+ na milion różnych sposobów, ale wolicie uprawiać tani marketing, który uprzedmiotawia osoby do niej należące. Wstyd - napisała.
YES odpowiada na krytykę
Przedstawiciele marki zdążyli już dodać pod wpisem swój komentarz, w którym odpowiedzieli na krytykę ze strony internautów. Jak stwierdzili, "konkurs to tylko pretekst do dyskusji o równości małżeńskiej w Polsce i o tym, że nasz rząd lekceważy wyrok Trybunału Praw Człowieka i że to nie jest w porządku i powinno się zmienić".
- Na hasło pinkwashing możemy odpowiedzieć tyle, że “serio?” Jesteśmy jedną z nielicznych firm w Polsce, która w ogóle porusza ten temat, pokazuje społeczność LGBTQ+ i zwraca uwagę na nierówności. Prowadzimy biznes, ale wierzcie nam, ta akcja nie jest nastawiona na zysk. I spokojnie, obiecujemy, że obrączki przekażemy niezależnie od zmian w prawie - czytamy.
Oburzenie w komentarzach nadal jednak nie ucichło. Wielu internautów zaznacza, że marka co prawda odniosła się do sprawy, ale ich zdaniem zabrakło w tym zwykłych przeprosin.
Aktualizacja: YES rezygnuje z kontrowersyjnej akcji
Ostatecznie, po gigantycznej krytyce, jaka spadła na YES, przedstawiciele firmy wycofali się z dotychczasowej narracji.
- W tym miejscu był post o akcji #YESforLove. W odpowiedzi na liczne negatywne komentarze pod jej adresem, zdecydowaliśmy się z niej zrezygnować. Popełniliśmy błąd. Przepraszamy - czytamy we wpisie, który wcześniej ogłaszał rozpoczęcie akcji.
Przedstawiciele marki dodali, że "zrozumieli, dlaczego wielu z Was poczuło się źle z ich komunikacją". - Na pewno w niewłaściwy sposób sformułowaliśmy regulamin. Zdajemy sobie również sprawę z powagi tematu, jakim jest zmiana prawa na bardziej równościowe. Będziemy bardziej uważni na Wasz głos i opinie, a także zapewniamy, że tak jak do tej pory, pozostajemy sojusznikami społeczności LGBTQ+ - zaznaczono.