- PGE Narodowy w Warszawie gości legendę amerykańskiego rapu – 50 Centa, który występuje w ramach trasy "Legacy Tour".
- Tysiące fanów z całej Polski i zagranicy przybyło na wyczekiwany koncert, tworząc morze entuzjazmu przed otwarciem bram.
- Od "In Da Club" po "P.I.M.P." – jakie hity zabrzmiały na scenie i co sprawiło, że to wydarzenie było wyjątkowe?
Dla polskich fanów hip-hopu, niedziela 10 sierpnia to data symboliczna. Dziś wieczorem, na deskach PGE Narodowego, zagości sam 50 Cent – żywa legenda amerykańskiego rapu i jeden z najbardziej wpływowych artystów ostatnich dekad. Koncert odbywa się w ramach globalnej trasy „Legacy Tour”, którą artysta świętuje swoje 50. urodziny.
Już na długo przed otwarciem bram, od wczesnych godzin popołudniowych, przestrzeń przed stadionem wypełniła się fanami z całej Polski, a nawet spoza jej granic, wielu z nich z biletami nabytymi wiele miesięcy wcześniej. Gdy o 18:00 bramy stadionu wreszcie się otworzyły, w powietrzu zawisła namacalna mieszanka ekscytacji, dźwięków hip-hopu i żywych dyskusji na temat tego, które ikoniczne utwory 50 Cent zagra tej nocy.
50 Cent - trasa "Final Lap"
Od godziny 18:00 wśród fanów przed PGE Narodowym wypełniały dźwięki nieśmiertelnych hitów 50 Centa – od energetycznego „In Da Club” po zmysłowe „Candy Shop” i klasyczne „P.I.M.P.” – utwory, które stanowią fundament hip-hopowej kultury. Występ legendy rapu rozpocznie się punktualnie o 21:30, a wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że PGE Narodowy wypełni się po brzegi. Choć 50 Cent gościł w Polsce już wcześniej, dzisiejsze wydarzenie, według zgodnej opinii zgromadzonych, ma szansę stać się jego najbardziej wyjątkowym i pamiętnym koncertem nad Wisłą.
50 cent - kim jest?
Curtis James Jackson III, szerzej znany jako 50 Cent, to amerykański raper, aktor, producent telewizyjny, menedżer muzyczny i biznesmen. Urodził się 6 lipca 1975 roku w nowojorskiej dzielnicy Queens. Jego życie było naznaczone trudnościami od najmłodszych lat – dorastał bez ojca, a jego matka zginęła, gdy miał zaledwie osiem lat. W młodości, podobnie jak wielu innych w jego okolicy, związał się z handlem narkotykami, co wielokrotnie prowadziło do konfliktów z prawem. W 2000 roku cudem przeżył postrzelenie dziewięcioma kulami, co stało się jednym z kluczowych momentów w jego życiu i karierze. To doświadczenie, a także fakt, że w wyniku postrzału w twarz zmienił mu się głos, przyczyniło się do powstania przydomka "Bulletproof" (kuloodporny).
Przełom w jego karierze muzycznej nastąpił w 2002 roku, kiedy to jego mixtape "Guess Who's Back?" zwrócił uwagę Eminema. Eminem, pod wrażeniem jego twórczości, podpisał z nim kontrakt płytowy w swojej wytwórni Shady Records, która była częścią Aftermath Entertainment Dr. Dre i Interscope Records.
Debiutancki album 50 Centa, "Get Rich or Die Tryin'", wydany w 2003 roku, odniósł ogromny sukces komercyjny i artystyczny. Album ten zawierał takie hity jak "In da Club" i "21 Questions". Krążek sprzedał się w ponad 15 milionach egzemplarzy na całym świecie i jest uznawany za jeden z najważniejszych albumów w historii hip-hopu. Kolejne sukcesy odnosił z albumem "The Massacre" (2005), z którego pochodzą hity takie jak "Candy Shop" i "P.I.M.P.".
