Aeroklub szczegółów wydania zakazu nie poznał i, według Tomasza Witkowskiego, dyrektora organizacji, nie wiadomo, o co chodzi.
- Nie było wypadku w ciągu ostatnich 5 lat. Oczywiście, w historii aeroklubu na Babicach było ich kilka. Są incydenty techniczne na starcie czy przy lądowaniu, popełnione przez ucznia. Ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców - nic takiego się nie wydarzyło w ostatnich, mogę zaryzykować, dziesięcioleciach - zapewnia dyrektor Aeroklubu Warszawskiego.
Jednakże dodaje, że problemy zaczęły się od audytu bezpieczeństwa, który na lotnisku przeprowadzał Urząd Lotnictwa Cywilnego.
- Zwrócił uwagę na prostą rzecz proceduralną. Zarządzający lotniskiem powinien wprowadzić procedury zgodne z obecnym prawem lotniczym. Chodziło o operowanie na dwóch częstotliwościach radiowych jednocześnie i przekazywanie sobie nawzajem - między organizatorem lotów a wieżą lotniska - informacji o zarządzaniu ruchem. Został złożony do Urzędu Lotnictwa Cywilnego plan naprawczy. Zakładał, co należy zrobić - przeszkolenie dodatkowe kadry. Wiemy, że został zaakceptowany, ale nagle jego wprowadzanie zostało wstrzymane i rozpoczęto wygaszanie lotów szybowcowych - dodaje Witkowski.
Ogromne straty
W związku z decyzją Aeroklub, który jest organizacją non-profit, będzie zmuszony zwrócić pieniądze osobom, które zapisały się na szkolenia lub miały wykupione loty widowiskowe nad Warszawą. Straty liczone są na 200 tysięcy złotych - to połowa budżetu sekcji szybowcowej.
- Jesteśmy też klubem sportowym. Nasz zawodnik Maciej Pospieszyński przywiózł 5 medali z ostatnich Mistrzostw Świata. Ten sport zniknie z Warszawy. Jeśli zakaz zostanie utrzymany, to 1/4 lotów w całej zostanie wstrzymana, bo za taką liczbę odpowiadało lotnisko Babice. Lataliśmy całymi dniami. Patrząc na tę liczbę, to można śmiało powiedzieć, że była to najbezpieczniejsza forma lotów w Polsce. Ośmielę się zatem powiedzieć, że zarzuty o ochronę bezpieczeństwa są wyssane z palca - mówi dyrektor Aeroklubu.
Lotnisko dla deweloperów?
Aeroklub, jak i okoliczni mieszkańcy obawiają się, że zakaz lotów to tak naprawdę przygotowanie do zamknięcia lotniska i przeznaczenia go na inne cele.
- Bardzo obawiamy się, że w niedalekiej przyszłości lotnisko może zamienić się w wielkie osiedle mieszkaniowe. Nie chcemy rozwoju deweloperki. Lotnisko stanowi ważny klin napowietrzający dla całej Warszawy, a szybowce stanowią naturalny krajobraz naszego osiedla. Nie wyobrażamy sobie, żeby miały zniknąć - mówi Krystian Lisiak, radny dzielnicy Bemowo, reprezentujący stowarzyszenie "Razem dla Bielan".
- Od lat są zakusy, aby je zabudować. Widziałem różne plany deweloperów i jaką zabudowę można tu wcisnąć. To drogie grunty, mogłyby tu pozostać jedynie śmigłowce LPR oraz Policji. I to tyle - dodaje Witkowski.
Aeroklub stara się uratować loty szybowcowe nad Warszawą. Powstała także petycja online w tej sprawie.
ZOBACZ TAKŻE: