Kryzys w warszawskim pogotowiu
Ratownicy chcą powołania rządowego komisarza w pogotowiu warszawskim. Taki wniosek przedstawili dziś na rozmowach w Ministerstwie Zdrowia. Poza tym ratownicy złożyli pisemną prośbę do marszałka Mazowsza Adama Struzika o odwołanie obecnego dyrektora warszawskiego pogotowia. - Dyrekcja pogotowia unika dialogu z nami. Problem stoi po stronie pracodawców, którzy nie podejmują rozmów mimo wynegocjowywanego porozumienia, które po raz pierwszy w historii gwarantują stawkę minimalną dla ratownika kontraktowego - mówi Damian Stachowiak, ratownik medyczny.
Ta stawka wynosi 40 złotych za godzinę pracy. Ratownicy jednak domagali się podwyżek, które obiecał im zarówno rząd, jak też dyrekcja stacji. Rzecznik Meditransu, Piotr Owczarski tłumaczy, że pogotowie nie dostało od rządu pieniędzy na podwyżki dla ratowników. - Do dnia dzisiejszego na konta stacji pogotowia w Warszawie nie wpłynęły żadne dodatkowe środki pozwalające na zrealizowanie porozumienia, zawartego między Ministerstwem Zdrowia, ratownikami a pracodawcami - mówił nam rzecznik pogotowia.
Ministerstwo Zdrowia z kolei zapewnia, że te pieniądze są. - To kolejny dowód na to, jak są zdesperowani ratownicy w Warszawie. Ministerstwo Finansów przekazało środki do wojewodów, wojewodowie przekazują środki do poszczególnych stacji. Te pieniądze są - mówi wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, który spotkał się dziś z ratownikami.
Czytaj także: Fotoradary na moście Poniatowskiego zdały egzamin! Kierowcy zwolnili
Ta rozmowa nie była ostatnia. Resort zdrowia czeka na reakcję marszałka Mazowsza i premiera. Już dziś zapowiada kolejne rozmowy z ratownikami. W wyniku ich protestu - w ostatnich dniach w Warszawie obsady nie miało ponad 30 karetek pogotowia, a dziś - po raz kolejny w centrum Warszawy wylądował helikopter z ratownikami z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Tym razem ta sytuacja miała miejsce na placu Bankowym. Poprzednio - na placu Konstytucji.