W ramach obchodów 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej zorganizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość rano odprawiono w intencji ofiar mszę w kościele seminaryjnym pw. Wniebowzięcia NMP i św. Józefa Oblubieńca przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Następnie uczestnicy obchodów przeszli przed Pałac Prezydencki, gdzie odczytano Apel Pamięci. Na placu Piłsudskiego złożono kwiaty przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego oraz Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. W uroczystościach wzięli udział m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, b. premier Mateusz Morawiecki, Mariusz Błaszczak, Antoni Macierewicz, prezes TK Julia Przyłębska oraz szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych.
Marsz Pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie
Kolejną mszę w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej odprawiono o godz. 19:00 w Bazylice Archikatedralnej pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela. Uczestniczyła w niej para prezydencka Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda, a także Jarosław Kaczyński i liczni politycy PiS, w tym Przemysław Czarnek i Piotr Gliński.
Po godz. 20:30 z Bazyliki Archikatedralnej przed Pałac Prezydencki wyruszył Marsz Pamięci. O godz. 21:00 głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński. W swoim wystąpieniu wspominał zmarłego brata i jego małżonkę. - Oni 14 lat temu oddali życie, ale tych, którzy oddali życie, było znacznie więcej. To było razem 96 osób - podkreślał Kaczyński.
- Jeśli chcieć krótko określić kierunek działania mojego świętej pamięci brata, to była to próba, w niemałej mierze udana, odbudowy polskiego patriotyzmu, czyli siły polskiego narodu, ale także budowy siły polskiego państwa. To było coś, co Polsce było potrzebne jak nic innego, ale to bardzo denerwowało tych, którzy Polskę być może, jako jakiś byt polityczny, zaakceptowali, ale tylko w wydaniu słabego, podporządkowanego państwa [...] - dodał prezes PiS.
Jak zaznaczył, jego brat czerpał z zasobów "Solidarności" oraz Żołnierzy Wyklętych i Armii Krajowej. - Chciał zmienić mentalność tej części Polaków, którzy z naszych szans, możliwości, z wiary we własny naród zrezygnowali. Zrezygnowali niekoniecznie z własnej winy. Taki obraz polskich dziejów im wtłaczano w głowy i w czasach komunistycznych, i niestety po 1989 r. [...] To, że działał w tym kierunku konsekwentnie, na pewno było jednym z powodów wielkiego niepokoju potężnych sił zarówno w naszej ojczyźnie, jak i na zewnątrz. Z całą pewnością był to jeden z powodów tej tragedii, tego zamachu, bo trzeba tutaj używać słowa zamach - mówił.
- Była też inna część jego polityki - próba osłabiania naszego najgroźniejszego przeciwnika, czyli Rosji. [...] Robił to z dużą skutecznością [...]. Próbował też konsolidować naszą część Europy - dodał Kaczyński. Następnie wspominał interwencję podjętą przez zmarłego prezydenta podczas agresji Rosji na Gruzję. - Te sprawy odegrały podstawową rolę w podjęciu przez naszych wrogów decyzji o tym, że ten polityk dalej już funkcjonować nie powinien i że to powinno być rozwiązanie ostateczne. [...] Lech Kaczyński był wielkim problemem dla Rosji i nie tylko. Dlatego musiał odejść - mówił prezes PiS.
Dalej Kaczyński przeszedł do krytyki polityki koalicji rządzącej i zachęcał do przeciwstawienia się "temu, co dziś dzieje się w naszym kraju". Podkreślał także, iż jego zdaniem komisja kierowana przez Antoniego Macierewicza przedstawiła dowody na to, że pod Smoleńskiem miało dojść do zamachu zaplanowanego przez Rosję.