Zaczęło się od psa bez smyczy
Strażnicy otrzymali zgłoszenie około godz. 13 w piątek. Kilka minut później byli już w parku, ale zamiast psem bez smyczy, musieli się zająć trzema podejrzanie zachowującymi się mężczyznami.
Zauważyła ich, rozglądając się po parku, strażniczka miejska. Jeden z mężczyzn zerwał się z ławki, wsiadł na rower i chciał uciec, ale nie zdążył. Strażniczka poczuła od niego silny zapach marihuany. Zapytany o to, przyznał się, że palił, bo marihuana pomaga mu odzwyczajać się od picia alkoholu. Pokazał też strażniczce pudełko zawierające susz roślinny i fifkę.
W tym momencie dwóch kolegów mężczyzny zaczęło cofać się w kierunku wysokich krzewów. Jeden z nich wyrzucił tam foliową torebkę, w której były bryłki białej substancji. Drugi próbował przekonać strażników, że nie ma przy sobie zabronionych substancji.
Czytaj również: W mieszkaniu znaleźli zwłoki kobiety, zadano jej kilkanaście ciosów. 24-latek usłyszał zarzut
- Poproszono więc, by wyjął rzeczy z kieszeni. Wówczas zrezygnowany sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyjął z niej plastikową torebkę, w której znajdowały się mniejsze torebki z brunatno-szarym suszem roślinnym. Mężczyzna przyznał, że jest w nich haszysz i marihuana - przekazała straż miejska.
Na miejsce wezwano patrol policji. Cała trójka ujętych została przewieziona do komendy. Tam testami potwierdzono, że w ujawnionych torebkach były: marihuana, haszysz i mefedron. Wszyscy zostali zatrzymani. Postępowanie w tej sprawie prowadzi policja.
ZOBACZ TAKŻE: