Niedźwiedzie polarne znikną z Warszawskiego ZOO
Dyrektor stołecznego ZOO Andrzej Kruszewicz przekazał, że w porozumieniu z koordynatorem gatunku w ramach działań Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA), którego członkiem jest Warszawskie ZOO, zdecydowano wysłać niedźwiedzie, żeby miały szansę na rozmnażanie.
- Są to samce w sile wieku, a u nas nie mają żadnych perspektyw na rozmnażanie, bo nawet wybieg się na to nie nadaje - dodał. Zaznaczył, że najpierw bracia pojadą do czeskiej Pragi, a potem o ich losie zadecyduje koordynator. Jeden pewnie zostanie w Pradze, a drugi pojedzie dalej.
- My będziemy mieli czas, żeby pomyśleć o niedźwiedziach polarnych. Dlatego, że przyszłość tego gatunku niestety nie wygląda dobrze. W Europie szacuje się, że do 2050 r. niedźwiedzie polarne znikną z Europy i Azji. Zostaną na Alasce, w Kanadzie - przekazał.
Niedźwiedź polarny musi mieć bardzo tłustą dietę, co jest kluczowe w zimnym klimacie. - One miały wielkie żniwa wiosną, kiedy foki rodziły szczenięta. To był dla niech łatwy pokarm i mogły się najeść do syta i na zapas. W tej chwili nie ma kry, foki się przeniosły dalej na północ. Niedźwiedzie zaczęły zatem polować na renifery, ale to jest chude mięso. Więc kiepsko to wygląda. Spodziewamy się kataklizmu jeśli chodzi o niedźwiedzie polarne w Europie i Azji - powiedział Kruszewicz. Podkreślił, że niedźwiedzie polarne powinny być hodowane, ale w warunkach z klimatyzacją, żeby udało się je utrzymać w komforcie.
Stołeczne niedźwiedzie od kilku dni trenowały wchodzenie do skrzyni transportowej. Robiły to bardzo ochoczo, bo dostawały za to różne frykasy. Do Pragi jadą osobno, każdy w swojej skrzyni. Pracownicy ruszają z nimi, żeby zwierzęta miały wsparcie na miejscu od osób, które znają.
Opiekunka niedźwiedzi, która zajmuje się nimi od 8-9 lat, Katarzyna Dybalska zaznaczyła, że przy tych zwierzętach pracy jest naprawdę dużo. Szczególny nacisk kładzie się na zorganizowanie im czasu tak, by niedźwiedziom się nie nudziło.
- To są bardzo wdzięczne zwierzęta. Reagują na imiona, reagują na to, jak się je woła, reagują na komendy. Zachowują się jak duże psy, ale trzeba pamiętać, że są to zwierzęta duże, niebezpieczne. Są też bardzo ciekawskie i bardzo odważne - opowiadała.
Warszawskie misie polarne najbardziej lubią majonez, pomidory, sałatę, paprykę, ogórki, melony i arbuzy. Nie przepadają z kolei za miodem. Gregor i Aleut są ze sobą bardzo zżyte. - Troszkę się stresują, kiedy musimy je rozdzielić, np. w sytuacji operacji - powiedziała opiekunka.
Niedźwiedzie, choć są braćmi, różnią się. Przez opiekunów nazywani są Grzesiek i Ali. - Grzesiek jest bardziej odważny. Jeśli pojawia się jakaś nowa rzecz, to on idzie pierwszy, żeby sprawdzić. Ali woli być z tyłu, jest bardziej ostrożny. Np. gdy gdzieś wchodzi, to zawsze zostawia jedną tylną łapę za sobą, żeby nic go nie zaskoczyło - mówiła opiekunka.
Dodała, że Grzesiek jest bardziej krępy, ma dużą głowę. - Jak na niego patrzę, to jest taką kulką misiową. I się ślini, bo niestety jak do nas przyjechał, to musieliśmy mu wyciąć dolne kły i troszkę mu język wypada. Ali jest smuklejszy, ma trójkątną głowę i wygląda jak przecinek - zaznaczyła.
Co dalej z wybiegiem niedźwiedzi polarnych?
Co ciekawe, pozostawiony przez braci wybieg nie pozostanie długo pusty. Jak powiedział dyrektor ZOO, na lewy wybieg, z powodu budowy nowej małpiarni, na 2-3 lata zostaną przeniesione pawiany, a na prawy trafią pingwiny przylądkowe, których wybieg też będzie remontowany. Potem cały stary wybieg zostanie zburzony i powstanie nowoczesny, wielki wybieg z basenem.