Na konferencji oprócz stołecznej radnej obecni byli: działacz Nowej Lewicy Mariusz Skorupa i uczeń oraz działacz Młodej Lewicy Krzysztof Jędrzejczyk. Przedstawiciele Lewicy stanowczo protestują przeciwko zapowiedziom ministra Przemysława Czarnka, że religia ma być przedmiotem obowiązkowym w szkole. "Ten plan łamie konstytucję" - powiedziała Agata Diduszko-Zyglewska.
Radna powołała się na dwa artykuły ustawy zasadniczej. Artykuł 48 mówiący o tym, "że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami i wyznaniem religijnym. Z szacunkiem i uwzględnieniem przekonań dzieci" oraz na artykuł 53, w którym jest napisane, że "w Polsce obowiązuje wolność sumienia i wyznania".
"Zapowiedź obowiązkowej religii w szkołach jest łamaniem właśnie tych dwóch zasad konstytucyjnych i innych ustaw" - powtórzyła Zyglewska. Wspomniała też, że według ministra Czarnka alternatywą dla religii ma być etyka. "To fałszywa alternatywa" - wskazała radna.
Przypomniała, że do tej pory, etyki mogły się uczyć dzieci zaledwie w kilkunastu procentach szkół. "Jeszcze 3 lata temu było to 11 procent" - powiedziała. Oznacza to, że nie ma wystarczającej liczby kompetentnych nauczycieli, którzy mogliby uczyć dzieci. "Przymus religijny jest wbrew oczekiwaniom uczniów, którzy chcą się uczyć przedmiotów naukowych w szkole" - dodała radna Diduszko-Zalewska.
Druga rzecz, to fala odejść uczniów z nieobowiązkowych lekcji religii. Radna poprosiła stołeczny ratusz o dokładne dane dotyczące stołecznych szkół. Nie dostała ich jednak, więc Lewica postanowiła sama przeprowadzić takie badania. Na wysłaną ankietę odpowiedziała prawie połowa szkół. Jak podała radna "jeśli chodzi o szkoły podstawowe to średnio w lekcjach religii brało udział 79 procent uczniów". "To nie jest duża zmiana w porównaniu z 2019 rokiem. Natomiast kluczowa zmiana występuje w szkołach średnich" - zaznaczyła.
Według badań przeprowadzonych przez ratusz w 2019 roku średnio na lekcje religii chodziło 45 procent uczniów. Według badań Lewicy w ostatnim roku było to już tylko 35 procent. W żadnej ze szkół frekwencja nie przekracza 49 procent. "Z naszych wyliczeń wynika, że przymus religijny, których chciałby wprowadzić minister Czarnek objąłby w Warszawie około 80 tysięcy uczniów" - podsumowała radna.
Bardziej szczegółowe dane zaprezentował Mariusz Skorupa. "W szkołach ponadpodstawowych uczy się około 80,7 tysiąca uczniów, z czego na religię uczęszcza około 28,4 tysięcy, a nie chodzi około 52,3 tysiące uczniów" - poinformował działacz.
Według badań, w jednej ze szkół, na religię nie chodził żaden uczeń, były też szkoły gdzie frekwencja sięgała kilkanaście procent, najwyższa frekwencja wyniosła 76 procent uczniów. 20 procent dyrektorów szkół średnich i 10 procent dyrektorów szkół podstawowych zwróciło się lub zamierza zwrócić się do biskupa z prośbą o zmniejszenie ilości zajęć religii. W szkołach podstawowych najwięcej 98 procent uczniów uczęszcza na lekcje religii na Żoliborzu, a najmniej 47,3 procent w Wilanowie. Nie chodzi na lekcje religii około 28 tysięcy uczniów podstawówek. "Dlaczego tak mało dyrektorów wnioskuje o zmniejszenie ilości zajęć z religii, skoro szkoły są przepełnione, dzieci uczą się do późna. A dyrektorzy nie kwapią się do zmniejszenia ilości godzin" - pytał Skorupa.
"2 miliardy złotych to kwota, którą państwo przeznacza na finansowanie religii w szkołach. W kraju, w którym nauczyciele mogą pomarzyć o dobrych płacach, a pielęgniarki dostają podwyżkę 4,25 złotych" - powiedział Krzysztof Jędrzejczyk z Młodej Lewicy. Stołeczny ratusz wydał w 2020 roku wydał 48 milionów złotych na pensje dla nauczycieli religii. "Tych pieniędzy kościół nie potrzebuje, to nie jest instytucja, która wymaga pomocy" - stwierdził Jędrzejczyk. "Szkoła XXI wieku nie potrzebuje religii, potrzebuje przygotowania uczniów do dorosłego życia" - dodał.
Przypomniał też, że w Warszawie 32 tysiące uczniów nie ma dostępu do opieki psychologa. W 2020 roku 116 dzieci, z czego 38 z Warszawy popełniło samobójstwo. "A państwo zamiast zapewnić pomoc psychologiczną, wydaje pieniądze na lekcje religii" - wskazał uczeń. "Niestety modlitwa nie pomoże na depresję. Gdyby zamiast katechety był w szkole psycholog to liczba dzieci, które popełniły samobójstwo na pewno byłaby mniejsza" - dodał.
Wprowadzenia obowiązkowych lekcji religii lub etyki chce minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Minister zapowiedział, że wkrótce pojawią się przepisy, które określą m.in. "czasokres dojścia do momentu, w którym będzie następował wybór między religią i etyką". "Ktoś, kto nie będzie chciał chodzić na religię, bo religia nigdy nie była, nie jest i nie będzie obowiązkowa w szkołach, będzie uczęszczał na etykę" - mówił 13 lipca podczas spotkania z mieszkańcami Żywca.
Zaznaczył, że należy wykształcić obecnie kilkanaście tysięcy nauczycieli etyki. Musi się to stać zanim wprowadzony zostanie wybór między nią i religią. Dodał, że resort zlecił już uniwersytetom zorganizowanie studiów podyplomowych.
"Za dwa lata będziemy już mieli w pierwszych rocznikach w czwartych klasach szkoły podstawowej wybór między religią i etyką. Nie od tego 1 września, lecz po upływie odpowiedniego czasu, żeby zapewnić odpowiednią kadrę" – dodał.