Patodeweloperka - tylko tak można nazwać plany budowlane na warszawskich Nowolipkach. U zbiegu ulic Dzielnej i Belottiego stanąć ma nowy budynek. Problem w tym, że od sąsiedniego bloku będzie dzieliła go odległość 3,6 m.! Ślepa ściana nowej budowli będzie dosłownie na wyciągnięcie ręki z balkonów istniejącego już bloku. Najbardziej kuriozalne w tej sprawie jest jednak to, że wszystko jest zgodne z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Mieszkańcy i mieszkanki są załamani wizją budowy w tym miejscu i zastanawiają się, jak mogło do tego dojść. Wyjaśnienie znajdujemy we wpisie jednej z mieszkanek, która zaczęła nagłaśniać sprawę w mediach społecznościowych.
3,6 m odległości między budynkami przez... błąd planistów
W sieci pojawiła się wizualizacja przygotowana przez Katarzynę Wojdygę, jedną z mieszkanek bloku na Nowolipkach. Jej sąsiadka opublikowała zaś na Facebooku wpis, w którym przedstawia sytuację i wyjaśnia, jak w ogóle taki stan rzeczy mógł zaistnieć. Okazuje się, że na wyznaczenie inwestycji w tym miejscu inwestorowi, firmie Tynkbud-1, pozwolił błąd w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego. Autorka wpisu twierdzi, że jej budynek został błędnie oznaczony jako część pierzei, którą miałby tworzyć z nowym budynkiem. Twierdzi, że urząd miasta nie sprawdził, jaki jest stan realny - nowy apartamentowiec zasłoni okna i balkony. Dodaje, że urzędniczka zaproponowała mieszkańcom... zabudowanie pierzei. W poście padają słowa:
Szparka ma szerokość 3,60 m. od ściany budynku. Jeśli dodamy szerokość balkonu, oznacza to, że z balkonu będę klepać ręką w beton o wysokości 12 pięter.
Polecany artykuł:
Czy budynek powstanie?
Jak donosi serwis tvn24.pl, który również zainteresował się sprawą, już od kilku lat trwały starania o możliwość budowy w tym miejscu. Analiza przeprowadzona przez inwestora miała wskazywać, że planowany budynek spełnia wytyczne dotyczące warunków naturalnego oświetlenia i przesłaniania. Miejskie Biuro Architektury wstrzymało postepowanie w sprawie wydania zgody na budowę, gdyż urzędnicy kazali inwestorowi do 23 września dostarczyć do ratusza uzupełniony projekt budowlany. Ostateczny projekt może więc wyglądać zupełnie inaczej.
Serwis, cytując autorkę wizualizacji, pisze, iż mieszkańcy i mieszkanki winią raczej planistów, którzy popełnili błąd, niż inwestora działającego zgodnie z przepisami. Nie ulega jednak wątpliwości, że deweloper powinien w pierwszym rzędzie mieć na uwadze sytuację mieszkańców.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!