Alkohol i prowadzenie samochodu to najgorsze możliwe połączenie. Jeszcze groźniej dzieje się, kiedy tym samochodem jest autobus, a w nim przebywają nieświadomi zagrożenia pasażerowie. Po śmiertelnym i tragicznym wypadku na moście Grota-Roweckiego warszawiacy zwracają znacznie większą uwagę na zachowanie kierowców ZTM-u.
Czytaj także: Dwa wypadki miejskich autobusów. Pasażerka jednego w szpitalu, potrącona przez drugi była reanimowana
Pijany kierowca autobusu stawił się do pracy
Tym razem do niepokojącej sytuacji doszło 1 lutego na pętli Podgrodzie na warszawskim Bródnie. Na popołudniową zmianę jeden z kierowców przyszedł w stanie, który wzbudził podejrzenie innych pracowników. Wydawało im się, że kolega spożywał alkohol przed podjęciem swoich codziennych obowiązków. Z tego powodu na miejsce wezwana została policja, która potwierdziła ich przypuszczenia.
Po badaniu alkomatem okazało się, że kierowca autobusu wydmuchał ponad pół promila. Pracownik dzięki szybkiej reakcji swoich kolegów nie zdążył wsiąść za kierownicę autobusu miejskiego.
- O godzinie 14 mężczyzna stawił się w miejscu pracy. Jego stan wzbudził obawy innych pracowników, którzy zawiadomili policję. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zbadali kierowcę alkomatem – powiedział "Super Expressowi" Piotr Krat ze stołecznej policji.
W tym momencie nie jest jasne, jakie zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje. Prawdopodobnie kierowcy grozi dyscyplinarne zwolnienie w związku z rygorystyczną polityką firmy w takich przypadkach.
Czytaj także: Poważny wypadek na Pradze-Południe. Kierowca autobusu potrącił pieszego