Awantura o chodnik
Awantura o chodnik w Starej Miłośnie. Stanął na nim... metalowy płot, więc okoliczni mieszkańcy muszą w tym miejscu chodzić ulicą. Właściciel posesji, która przylega do chodnika wyjaśnia, że to grunt należący do niego.
- Miasto nie chce go wykupić, ani płacić za bezumowne korzystanie mimo, że walczę o to od wielu lat - przekonuje Pan Piotr.
Czytaj także: Awantura o chodnik na Pradze. Wspólnota nie mogła dogadać się z drogowcami
Bezpieczeństwo pieszych jest zagrożone?
Tymczasem miasto przekonuje, że działanie Pana Piotra jest zagrożeniem dla pieszych. - Zgłosiliśmy sprawę na policji, podjęliśmy też inne kroki, aby ten płot został jak najszybciej rozebrany - mówi Mikołaj Pieńkos, z ZDMu.
Na płocie wiszą tablice z napisem: "Realizując postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie (sygn. akt. V Ca 2657/18) , zgodnie z otrzymanym uzasadnieniem wyroku i zawartym w nim wnioskiem Miasta Stołecznego Warszawy oraz w związku z wyczerpaniem danych mi przez Państwo Polskie możliwości prawnych, jestem zmuszony do odgrodzenia niniejszej części chodnika (działki). Przepraszam za utrudnienia, jednak w ten sposób wypełniam wniosek Miasta Stołecznego Warszawy, zawarty w wyroku Sądu. Właściciel".
Drogowcy przekonują, że ostatecznie będą chcieli odkupić od właściciela gruntu teren pod chodnikiem, ale niestety procedury trwają długo, bo problem ciągnie się od 2003 roku, kiedy Gmina Wesoła stała się częścią Warszawy.