czereśnie

i

Autor: Pixabay

drożyzna

Ceny czereśni w Warszawie. Tak drogo jeszcze nie było. Co mówią handlarze?

2023-05-10 15:38

Nadchodzący wielkimi krokami letni sezon przyczynia się do wzrostu apetytu na smakowite owoce. Poza pożądanymi borówkami czy malinami są też czereśnie. A ich cena na jednym z warszawskich bazarków zwala z nóg. Kilogram tych owoców wymaga sporej zasobności portfela.

Media obiegło zdjęcie spod jednego z bazarków na warszawskich Kabatach. Pojawiły się tam soczyste czereśnie. Jednak oprócz nieziemskiego smaku i gwarantowanej słodkości miały na sobie też imponującą cenę, która skłania do wielokrotnego zastanowienie się przed zakupem.

Ceny czereśni w Warszawie

Dojrzałe i soczyste owoce na warszawskich targowiskach to łakomy kąsek dla niejednego kupującego. Każdy chciałby spróbować, choć jednej dorodnej czereśni, wprost zerwanej z drzewka. Niestety ilość kupowanego owocu prawdopodobnie ulegnie drastycznemu zmniejszeniu.

Mimo małego zahamowania inflacji rok do roku, której wartość za kwiecień wyniosła 14,7 proc., nadal wielu Polakom doskwierają uciążliwe podwyżki cen. Tyczy się to przede wszystkim produktów spożywczych, w tym owoców. Czereśnie, o których mowa na targowisku na warszawskich Kabatach kosztują prawie 100 złotych za kilogram.

Ostatni raz zaobserwowano tak dużą cenę za kilogram wspomnianych czereśni w zeszłym roku, kiedy na jednym z podobnych bazarków kwota za kilogram wynosiła 260 złotych. Zachowanie sprzedawcy rozwścieczyło konsumentów do tego stopnia, że jego stoisko znalazło się na ustach całej Polski.

Targowisko na Kabatach

i

Autor: Wojciech Barański

Dyskonty kontra lokalni sprzedawcy

– Przez dwa lata, od kiedy tutaj jesteśmy, zamknęło się z ośmiu sklepikarzy. Dyskonty nas zabiją, małych przedsiębiorców wykończą dyskonty. Tam są niższe ceny, z tego względu, że oni zamawiają prosto od producenta, są to większe ilości. A my bierzemy na przykład dwie skrzynki, dlatego pomarańcze są u nas po 10, a nie 6 złotych. Ludzie zaczęli zwracać uwagę na paragony – tłumaczy Kamil, właściciel jednego z okolicznych straganów warzywnych na Kabatach.

– Wchodzę i coraz mniej kupuję. Pieniędzy mamy mniej więcej, stale tyle samo, a ceny coraz większe. Częściej trzeba dzielić to, co się ma na mniejszą ilość towarów - mówi pan Jerzy, dokonujący niewielkiego zakupu kilku produktów.

Podobnego zdania jest sprzedawczyni Kamila, pracująca kilka stoisk dalej. Tak samo opowiada o zmienionym podejściu konsumentów. O tej porze codzienny ruch, gdzieś zniknął: – Klienci kupują mniej, jest teraz, jak jest, troszeczkę słabszy okres. Różni są, jedni kupują, niektórzy się rozglądają, patrzą, porównują.

Z kolei nieco odmienny pogląd ma nowy sprzedawcy na warszawskich Kabatach, który rozwija swój biznes dopiero od dwóch miesięcy. Niewiele wspomina o inflacji, zmieniających się tendencjach klientów. Zauważa, że kupujący stale wracają do jego punktu. Podkreśla, że na tle konkurencji, na jego stoisku każdy produkt jest wyceniony, przez co ceny są transparentne.

– My jesteśmy dopiero dwa miesiące tutaj, wszystko powoli się rozwija. Klienci wracają, mamy swoje warzywka, swoje owoce, gruszki, jabłuszka, dużo produktów mamy swoich. U nas są najniższe ceny, na innych stanowiskach cen nie ma, u nas, jak pan widzi, każdy produkt jest wyceniony – opowiada.