zdjęcia

Ten blok zna każdy warszawiak. Za PRL na szczycie "młotka" mieściła się słynna knajpa

2024-05-08 12:12

Warszawski "młotek" to jeden z najbardziej charakterystycznych budynków w stolicy. W czasie PRL mieszkali tam zamożniejsi Polacy, dysponujący dolarami. Na jego szczycie działała wówczas ekskluzywna restauracja Akropol. Dziś miejsce to swoje lata świetności ma już za sobą, jednak wciąż intryguje warszawiaków. Jaka jest jego historia?

Spis treści

  1. Na szczycie "młotka" mieściła się ekskluzywna restauracja
  2. Ostatnie piętro wieżowca przy Smolnej 8. Co jest na szczycie "młotka"? 

Wieżowiec przy Smolnej 8 znany jest warszawiakom pod nazwą "młotek", którą zawdzięcza oczywiście swojemu charakterystycznemu kształtowi. Został on zbudowany 1976 roku, choć jego projekt istniał już od 1964 roku, wyszedł on spod rąk architektów Jana Bogusławskiego i Bohdana Gniewiewskiego. Stanął on na miejscu, gdzie dawniej mieścił się Instytut Oftalmiczny zaprojektowany przez Henryka Marconiego. Budynek ten nie przetrwał Powstania Warszawskiego.

Choć w komunistycznej Polsce władze głosiły potrzebę egalitaryzmu i równości, to rzeczywistość często przeczyła tym górnolotnym ideom. Tak było z dewizowcem na Smolnej 8, który był stawiany z myślą o Polakach posiadających dewizy, czyli dolary. Jak nietrudno się domyślić, do tej grupy należał ułamek społeczeństwa, mający przywilej podróżowania za granicę. Ostatecznie ekskluzywny blok stał się jedną z pierwszych dominant w centrum Warszawy. Mierzy on 66 m wysokości i ma aż 19 pięter. W środku znajduje się 140 mieszkań, mają one od 40 do 65 metrów, a także lokale usługowe.

Na szczycie "młotka" mieściła się ekskluzywna restauracja

Widoczny z daleka "młotek" przykuwa uwagę przede wszystkim dwoma ostatnimi kondygnacjami. Tam znajduje się lokal z widokiem na panoramę Warszawy, który z pewnością był świadkiem wielu fascynujących historii. Najpierw mieściła się tam restauracja z dancingiem o nazwie Akropol.

"Po bardzo długim oczekiwaniu (prawie trzyletnim) otwarty zo­stał w domu przy ul. Smolnej 8/10 zespół ka­wiarni „Akropol": na parterze lokal o 64 miejscach, w lecie bę­dzie mógł przyjąć 130 osób dzięki dużemu ta­rasowi, na którym moż­na ustawiać dodatkowe stoliki, na 18 piętrze — barek aperitlf, a na 19 — lokal rozrywkowy dla około stu gości. Całość zarządzana jest przez stołeczną gastro­nomię. Można tu oprócz zjedzenia krótkich dań, takich jak pilaw, pie­czarki, szaszłyk Zorba... posłuchać muzyki, po­tańczyć 1 nacieszyć się panoramą Warszawy świetnie widoczną przez panoramiczne szyby lo­kalu na ostatnim pię­trze" - napisano w ilustrowanym tygodniku "Stolica" w numerze 42 z 1976 roku.

W lokalu na szczycie "młotka" chętnie bywali państwowi urzędnicy, z jego usług korzystali również mieszkańcy. Jeden z nich w rozmowie z "Wyborczą" wspominał tamte czasy.

"Dzwoniło się, powiedzmy, do pana Henia z restauracji na ostatnim piętrze. I mówiło się: "Panie Heniu kochany, nie dałoby się skombinować skrzynki piwa?". A on odpowiadał: "No dobrze, załatwimy. Ale musi pan też zamówić przynajmniej dwa bryzole". Po kilku minutach do drzwi pukał kelner. Otwierało się na hasło "restauracja" - mówił.

Ostatnie piętro wieżowca przy Smolnej 8. Co jest na szczycie "młotka"? 

Złote czasu wieżowca na Smolnej skończyły się jednak wraz ze zmianami ustrojowymi. Przez nowy sposób zarządzania budynkiem zaczął on niszczeć, a z lokali gastronomicznych po mieszkaniach rozpełzły się karaluchy. Kawiarnia Akropol będąca symbolem PRL zmieniła się w klub Top Floor. Ten biznes po latach również upadł. W ostatnich latach próby przywrócenia prestiżu i świetności lokalowi na szczycie "młotka" podjęło jeszcze Smolna 8 Studio. Firma oferowała wynajem tego miejsca na imprezy. Interes nie przetrwał próby czasu i zwinął się prawdopodobnie w 2019 roku. Jednakże dzięki zdjęciom udostępnianym przez firmę możemy zobaczyć, jak jeszcze niedawno wyglądała dawna kawiarnia Akropol. Miejsce to podziwiać można również w teledysku Brodki "Game Change".

Tak dziś wygląda budynek przy Smolnej 8 w Warszawie

Warszawa przejęła rosyjską szkołę na Mokotowie. Rosjanie grożą odwetem!