Blisko 500 złotych do kosza? "Nikt testu nie sprawdził"
Wrócił do Polski myśląc, że na lotnisku Chopina sprawdzą test, na który wydał 490 zł. - Wyszedł negatywny, ale nikt tego nie sprawdził - mówi mi Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru, a przy okazji pasażer wracający samolotem z Hiszpanii do Polski. Po podróży, w obawie przed kwarantanną, sam zgłosił się do sanepidu, gdzie usłyszał, że nikt go nie odnotował, ale "jeśli ktoś się dowie o jego powrocie, to ma sam wykonać kolejny test".
- Wylatując tydzień temu do Hiszpanii, zmuszony byłem udowodnić negatywnym testem PCR za jedyne 490 zł, że opuszczam nasz kochany kraj zdrowy i po sprawdzeniu tego przez Polskie Linie Lotnicze LOT. Chcąc wrócić do naszego walczącego z pandemią kraju, zmuszony byłem przez polski MSZ, do wykonania na terenie słonecznej Andaluzji takiego samego testu PCR, za jedyne 100 euro, żeby nasz walczący z pandemią kraj miał pewność, że wracam zdrowy. Test wykonałem 24 godziny przed wylotem i z negatywnym wynikiem ruszyłem w podróż powrotną do Polski. I nikt nie był zainteresowany tym testem. Przyleciałem na Okęcie i pojechałem sobie do domu. Brawo Polska, brawo biało-czerwoni - mówił nam Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru.
GiS odsyła nas do sanepidu, a ten do straży granicznej
O sytuacji poinformowaliśmy służby sanitarne, ale Główny Inspektorat Sanitarny odesłał nas w tej sprawie do powiatowego sanepidu, który z kolei nie miał dla nas czasu i poprosił o kierowanie pytań do Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Rzeczniczka tej stacji powiedziała nam, że "nie jest upoważniona do udzielania takich informacji", mimo że pytanie dotyczyło procedur sprawdzania testów po powrocie samolotem do Polski. Poniżej prezentujemy fragmenty rozmowy naszej reporterki z Graniczną Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną:
- To gdzie mam zadzwonić w tej sprawie?
- Do GiS-u.
- Ale GiS odsyła mnie do sadepidu powiatowego, który z kolei odsyła mnie do Państwa.
- Nic nie pomogę. Nie udzielam takich informacji.
Kto ma obowiązek sprawdzania testów na Covid-19 na lotnisku?
Władze lotniska podkreślają, że sprawdzenie testów to obowiązek służb sanitarnych. Przyznają, że sanepid mógł się z niego nie wywiązać.
Testów pasażerów wracających z europejskich kierunków nikt od dłuższego czasu nie sprawdza. Na pokładzie każdy wypełnia lokalizacyjną kartę pasażera, w której znajdują się m.in. informacje:
- gdzie był,
- jak długo przebywał w danym kraju,
- do jakiego kraju wraca.
- Jeżeli pasażer wraca z kierunków, które wchodzą do strefy Schengen, np. z Hiszpanii, to pasażer wypełnia kartę pasażera, gdzie podaje różne dane, które potem są zbierane przez personel pokładowy. Następnie przekazujemy je do Granicznej Stacji Sanitarnej, która powinna objąć te osoby kwarantanną - mówi rzecznik lotniska Chopina Piotr Rudzki.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!