Pączki z Górczewskiej, jak warszawiacy często nazywają Pracownię Cukierniczą "Zagoździński" na warszawskiej Woli, to wyjątkowe miejsce na gastronomicznej mapie stolicy. Przed lokalem kolejki można spotkać nie tylko w tłusty czwartek, ale także w zwykłe dni. Z powodu tak ogromnego zainteresowania cukiernia nie ma regularnych godzin otwarcia i działa do ostatniego sprzedanego pączka. W praktyce oznacza to, że wypieki można zakupić tam od 9 rano zazwyczaj do godziny 13-14, od poniedziałku do soboty. Miejsce to wyróżnia nie tylko to, że znają je wszyscy wielbiciele pączków z Warszawy, ale także długa i bogata historia.
"Pączkami z Górczewskiej" zajadał się nawet Józef Piłsudski. W Warszawie są od prawie 100 lat
Założycielem "Pączków z Górczewskiej" jest Władysław Zagoździński, który urodził się w 1901 roku w Młynowie koło Równego. Swoją karierę cukiernika rozpoczął w cukierni Mieczysława Rydzewskiego na Krakowskim Przedmieściu 12 w Warszawie. Później zdobył doświadczenie w kolejnym miejscu i w końcu w 1925 roku otworzył swój pierwszy biznes. Początkowo mieścił się on przy ulicy Wolskiej 53, jednak w przyszłości zmieniał lokalizację kilkukrotnie. Dzięki swoim wypiekom mógł powiększyć interes i wkrótce przeniósł cukiernię do większego miejsca, również na Woli. Przy Wolskiej 66 Zagoździński wraz z żoną raczył warszawiaków wypiekami aż do Powstania Warszawskiego. Wówczas dom, gdzie mieściła się cukiernia spalono.
Do końca wojny cukiernik tułał się wraz z rodziną, ale po jej zakończeniu spotkali się oni z innymi lokatorami Wolskiej 66 pod swoim dawnym domem i wspólnymi siłami odbudowali go. Wkrótce cukiernia Zagoździńskiego znów zaczęła działać, choć z powodu nikłych funduszy z mniejszym rozmachem. Ciężkie okazały się dla cukierni, w której pracę zaczynało już drugie pokolenie Zagoździńskich, także czasy stalinowskie. W końcu w 1973 roku poprzez powiększenie sąsiadujących z cukiernią państwowych sklepów, Dzielnicowa Rada Narodowa usunęła lokal Zagoździńskiego. Rodzina dostała wówczas lokal zastępczy przy ulicy Górczewskiej 15 w domu Wawelberga, gdzie mieści się do dziś. Obecnie "Pączki z Górczewskiej" nadal prowadzi ta sama rodzina. Tradycję przejęło już czwarte pokolenie. Pani Sylwia wciąż kieruje się zasadami zaczerpniętymi od babci i mamy, a także cały czas modernizuje swoją działalność.
Ile kosztują pączki Pracowni Cukierniczej "Zagoździński" na Górczewskiej?
Podobno w czasach międzywojennych po pączki Zagoździńskiego swojego adiutanta wysyłał sam Marszałek Józef Piłsudski, dziś po blisko 100 latach wypieki tej rodziny dalej cieszą się uwielbieniem warszawiaków. Z pewnością przekonuje ich nie tylko wyjątkowy smak pączków z Górczewskiej, ale także ich przystępna cena. Za przysmak trzeba zapłacić zaledwie 4,50 zł.
Po "Pączki z Górczewskiej" kolejki są nie tylko w tłusty czwartek. Zobacz zdjęcia