Mandaty za łamanie obostrzeń - bez podstawy prawnej. Dlaczego tak się dzieje?
W Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym zarejestrowano około 100 spraw za łamanie obostrzeń. Jedni wystawili mandaty i grzywny, drudzy je uchylają... Chodzi o postępowania, które dotyczą nieprzyjętych policyjnych mandatów i kar finansowych nałożonych przez sanepid od 5 do nawet 30 tys. złotych. W dużej części przypadków sąd decyduje się uchylić grzywnę, ponieważ obecnie rozpatruje sprawy z listopada, czyli jeszcze w myśl starych przepisów rozporządzenia. Do 29 listopada ub. roku przepisy mówiły, że maseczki muszą nosić tylko osoby chore lub podejrzane o chorobę.
- Formalnie nie było zapisu, że zasłaniać nos i usta muszą osoby zdrowe. Stąd wygrywane sprawy. Osoby zdrowe, które maski nie miały w czasie, gdy dostały mandat, w świetle prawa nie były objęte obowiązkiem ich noszenia i wskazywały brak podstawy prawnej do ukarania - tłumaczy mecenas Marcin Kozłowski.
Czytaj także: Szpitale węzłowe będą mogły szczepić przez 7 dni w tygodniu! "Presja ma sens"
Uściślili przepisy
Teraz jest już inaczej. Zapisy ustawy zostały uściślone i obecnie sprawę o brak maseczki dużo trudniej jest przed sądem wygrać.
- Od grudnia ubiegłego roku przepisy zostały rozszerzone na wszystkich. Jeśli ktoś żądałby więc uchylenia kary za brak maseczki otrzymanej po 29 listopada, będzie mu dużo trudniej udowodnić, że nie złamał prawa - dodaje mec. Kozłowski.
Do tej pory Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpoznał 18 ze 100 spraw. W połowie przypadków osoba ukarana uniknęła grzywny, bo sąd zdecydował się uchylić karę. Przypomnijmy, że wśród przedłużonych do końca stycznia obostrzeń – oprócz tych dotyczących zakazu zgromadzeń powyżej pięciu osób i zachowania półtorametrowego dystansu, znalazł się także obowiązek zakrywania ust i nosa na ulicach i w miejscach publicznych.