W Centrum Wspierania Rodzin "Rodzinna Warszawa" przy ul. Starej 4 w Warszawie znaleziono tajemniczy relikt. Jak potwierdził hab. Michał Wardzyński, ekspert od rzeźby nowożytnej jest to autentyczna część grobsztynu, czyli marmurowej prostokątnej płyty posadzkowej przykrywającej wejście do krypty w jakimś kościele, najprawdopodobniej z terenu Starego lub Nowego Miasta.
Tajemniczy relikt pochodzi z XVII wieku
Przedmiot pochodzi z lat 60. lub 70. XVII wieku i został wykonany z „czarnego marmuru” z Dębnika (to wapień bitumiczny, niezwykle popularny w kamieniarstwie dawnej Rzeczypospolitej). Jego wiek ustalono dzięki temu surowcowi, a także barokowe w stylu labry, czyli ornamenty roślinne tarczy herbowej, w postaci liści umieszczonych symetrycznie po obu jego stronach. Jak podkreśla stołeczny konserwator, zniszczenia reliktu utrudniły ustalenie jego miejsca wykonania, ale prawdopodobnie był to ośrodek krakowski.
Takie grobsztyny zazwyczaj miały cztery okrągłe metalowe koła, które służyły do ich podnoszenia, a także ramę zamontowaną posadzkę. Te najbogatsza był wyposażone również w schodki umożliwiające zejście do krypty.
Zagadka barokowego reliktu
Ekspertom udało się ustalić również to do kogo należał relikt. W jego górnej części znajduje się czteropolowy kartusz herbowy z dwoma godłami: „Janina” i ,,Alabanda”. W dolnej części zachował się fragment inskrypcji w języku polskim, z jedną linią tekstu: ,,Podkomorzy derpski”. Jak tłumaczy konserwator, napis odnosi się do najwyższego urzędu ziemskiego w powiecie dorpackim, części Inflant, które Rzeczypospolita utraciła w 1621 r. na rzecz Szwecji. W czasie, z którego pochodzi krypta tytuł ten był prawdopodobnie jedynie tytułem honorowym. Podkomorzy derpski mógł być spadkobiercą albo jednym z egzekutorów testamentu zmarłej osoby i w konsekwencji fundatorem płyty, niekoniecznie pochowaną osobą.
Nierozwiązana pozostaje wciąż zagadka tego, skąd relikt wziął się na terenie Centrum Wspierania Rodzin "Rodzinna Warszawa" przy ul. Starej 4 i z jakiego kościoła pochodzi.
Miała być rewitalizacja, jest dewastacja. Młyn Michla popada w ruinę po niezrealizowanej obietnicy Ratusza