Warszawa bez piątej linii metra. Zmiana planów

2025-11-27 14:33

Zamiast obiecanych pięciu, do 2044 roku Warszawa ma szansę na 3,5 linii metra. Jeszcze w 2023 roku władze miasta deklarowały budowę aż pięciu linii metra do 2050 roku. Miały one - według planu - objąć wszystkie 18 dzielnic Warszawy, a ponad połowa mieszkańców miała mieć stację metra w odległości krótkiego, kilometrowego spaceru. Ten ambitny plan może okazać się nierealny.

Jak przypomina "Super Express", powołują się na muratorplus.pl, jeszcze w 2023 roku władze miasta, na czele z prezydentem Rafałem Trzaskowskim, deklarowały budowę aż pięciu linii metra do 2050 roku. Miały one - według planu - objąć wszystkie 18 dzielnic Warszawy, a ponad połowa mieszkańców miała mieć stację metra w odległości krótkiego, kilometrowego spaceru. 

Tak rozbudowana sieć miała znacząco wpłynąć na rozwój miasta: zwiększyć dostępność komunikacji, przyczynić się do rewitalizacji zabudowy, powstawania nowych punktów usługowych, a także odmienić urbanistykę wielu dzielnic. Przykładowo - planowana 3. linia metra miała przyczynić się do reorganizacji przestrzeni wokół ronda Wiatraczna i Dworca Wschodniego na Pradze-Południe.

Nowa perspektywa: 3,5 linii do 2044 r.

Jednak - jak informuje "Super Express" - opublikowane ostatnio dokumenty pokazują, że pierwotne plany zostały mocno ograniczone. Zamiast pięciu linii, Warszawa realnie ma szansę doczekać się około 3,5 linii do 2044 roku.

Zgodnie ze „Strategią Rozwoju Warszawy 2040+” priorytety uległy zmianie. W najbliższych latach planowana jest:

  • realizacja I etapu 3. linii metra - od Stadionu Narodowego do Gocławia;
  • budowa całej 4. linii - od Tarchomina po Wilanów;
  • jedno z planowanych przedłużeń obecnej 2. linii metra (z Bemowa w stronę Ursusa).

W praktyce oznacza to, że wiele zapowiedzianych inwestycji - w tym kolejnych etapów dla linii M2 i M3 albo budowy linii 5 - zostało przesuniętych na odleglejszą przyszłość lub zawieszonych.

Kto zyska, a kto poczeka?

Na najbliższych zmianach najbardziej skorzystają dzielnice, które zostały uwzględnione w priorytetowych planach:

  • Praga-Południe (linia M3)
  • Białołęka (część zachodnia, linia M4), Żoliborz, Wola, Ochota, Włochy, Mokotów (obszar „Mordoru”), Wilanów — wszystkie te rejony mają szansę na stację M4.
  • Zachodnia część Ursusa (przedłużenie M2) również w programie.

Linia metra M4

Jak poinformował prezydent Warszawy, "projekt nowej linii M4 nabiera kształtów". "Zakończyliśmy etap prac przedprojektowych i pracujemy dalej - przed nami m.in. badania geologiczne i szczegółowe rozwiązania dla poszczególnych stacji" - napisał w mediach społecznościowych Trzaskowski. 

Jak wyjaśnił, "M4 to będzie pierwsza w pełni autonomiczna linia Metro Warszawskie - pociągi będą jeździć bez maszynistów".

"To będą 23 stacje rozciągnięte na ponad 26 km, obsługujące aż 9 dzielnic. A budowę M4 rozpoczniemy od Białołęki, tworząc też nowe połączenie przez Wisłę" - podał prezydent. 

Jednak mieszkańcy innych dzielnic czekają albo na bardzo odległą realizację, albo - co bardziej prawdopodobne - mogą w ogóle nie doczekać się metra przez długie lata. W gronie tych, którzy prawdopodobnie „stracą na najnowszym rozdaniu”, znajdują się:

  • części takich osiedli jak Żerań, Gocławek, Saska Kępa, Solec,
  • wschodnie części Ursusa, okolice Siekierek i Augustówki.

To oznacza, że już zapowiedziane inwestycje - które miały wyrównać dostęp do metra w całej Warszawie - zostaną mocno ograniczone, a wiele rejonów stolicy zostanie pominiętych lub odłożonych w czasie.

Co dalej z metrem w Warszawie? 

Czy oznacza to definitywny koniec marzeń o pięciu liniach - tego dziś nie da się jednoznacznie przesądzić. Oficjalnie budowa pięciu linii wciąż figuruje w planach, ale horyzont czasowy i priorytety zostały wyraźnie zmienione.

W praktyce - biorąc pod uwagę opóźnienia, zmiany priorytetów i realia finansowe - perspektywa realizacji wszystkich pięciu linii do 2050 roku wydaje się dziś bardzo wątpliwa.

Decyzja o ograniczeniu planów budowy metra to poważny sygnał dla wielu mieszkańców Warszawy. Oznacza to, że choć część dzielnic zyska lepszy dostęp do podziemnej kolejki, inni muszą liczyć się z tym, że na metro będą czekać znacznie dłużej - albo w ogóle. A to z kolei ma realne konsekwencje dla codziennych dojazdów, rozwoju urbanistycznego i planów mieszkaniowych.

Metroteka – biblioteka na stacji metra M2 Kondratowicza:

Próbował wrzucić kobietę pod pędzące metro