Kryzys

i

Autor: MARCIN GADOMSKI / SUPER EXPRESS Rząd przewiduje ogromny kryzys

Wiceminister finansów zapowiada ogromny kryzys. "Najtrudniejszy okres w powojennej historii Europy"

Rząd już otwarcie przyznaje, że czeka nas potężny kryzys. - Okres jesienno-zimowy, który jest przed nami, będzie najtrudniejszym w powojennej historii Europy - ocenił wiceminister finansów Artur Soboń. - Realia są niepewne, bo wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądać sytuacja z epidemią. Nie wiemy także, jak będzie wyglądała sytuacja wojenna i czy Rosjanie nadal będą wysyłać gaz - dodał.

- Bardzo trudno jest przewidywać poziom inflacji. Mamy jej dwa główne motory: ceny żywności i ceny za energię. Ceny żywności są najdroższe od czasu, w którym zaczęliśmy badać je na świecie. Energia elektryczna w kontraktach rocznych kosztuje 1600 zł za megawatogodzinę (MWh), a rok temu było to 350 zł. W przypadku gazu jest to 80 euro za MWh, a wcześniej było to ok. 17–18 euro. Węgiel kosztuje 330 dolarów, a poprzednio około 50 dolarów - podkreślił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wiceminister finansów, pytany o ewentualny spadek inflacji.

Kiedy spadek inflacji?

- Jeśli nie doszłoby do kolejnych szoków gospodarczych, to należałoby się spodziewać, że szczyt inflacji będzie w okresie sierpnia. Dzisiaj wydaje się jednak, że nastąpi on później. Mamy do czynienia z kumulacją pewnych turbulencji i okres jesienno-zimowy, który jest przed nami, będzie najtrudniejszym okresem w powojennej historii Europy.

Czytaj także: Nadchodzi kryzys na miarę szoku z lat 70. "Kolosalne zmiany"

Wiceszef resortu finansów zaznaczył, że "realia są niepewne". - Wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądać sytuacja z epidemią. Nie wiemy także, jak będzie wyglądała sytuacja wojenna i czy Rosjanie nadal będą wysyłać gaz – po "remoncie" Nord Stream 1 – do Niemiec. Jeśli zatrzymają dostawę gazu, to znów wzrośnie presja inflacyjna - dodał.

- Z drugiej strony, rynek ropy naftowej, rosnące stopy kredytowe i to, że rynki światowe generalnie oczekują spowolnienia gospodarczego, to czynniki, które będą powodowały hamowanie inflacji - przyznał.

"Idziemy ścieżką ostrożnej polityki fiskalnej"

Artur Soboń stwierdził, że "są dzisiaj dwie drogi walki z inflacją, które trzeba odrzucić". - Jedna droga to jest to, co proponuje przewodniczący PO Donald Tusk, czyli skrócenie czasu pracy do czterech dni, a przy tym wzrost wynagrodzeń o 20 proc., co jest kompletnie nieodpowiedzialne. Z drugiej strony mamy profesorów ekonomii, którzy twierdzą, że nie należy wprowadzać żadnych tarcz i osłon, bo wszystko, co powoduje inflację, powinno zostać odrzucone – nie ma w tym żadnej wrażliwości społecznej. Zdecydowanie odrzucamy te dwie skrajne drogi i idziemy ścieżką ostrożnej polityki fiskalnej, ale z elementami wrażliwości społecznej.

Prof. Witold Orłowski: Dwucyfrowa inflacja byłaby i bez Putina