Fani Sagi o Wiedźminie od dawna czekali na tego typu pozycję. Dlaczego właśnie teraz?
- Pyta Pani o rzecz, która jest wypadkową wielu różnych zdarzeń, spotkań różnych osób i określonych decyzji. Historia Geralta z Rivii obecnie po raz kolejny podbija świat za sprawą literatury i serialu, dlatego w moim odczuciu to dobry moment na pewne podsumowanie i przyjrzenie się, jak białowłosy wiedźmin radził sobie wcześniej na polskiej i światowej mapie kultury.
Jak doszło do tego, że świat Wiedźmina zafascynował Pana do tego stopnia, by zapragnął Pan zrobić pierwsze, prawdziwe kompendium?
- Wszystko jest zasługą kunsztu pisarskiego pana Andrzeja Sapkowskiego. Od samego początku zachwyciłem się nieszablonowymi postaciami i szermierką słowną, jaką często uprawiają. Do tego oczywiście dochodzi cała paleta wiedźmińskich przygód, napisanych ze swadą i humorem, ale niepozbawionych refleksji na uniwersalne tematy. Twórczość pana Sapkowskiego stała się dla mnie motorem napędowym do dalszych poszukiwań. Komiksy, film, serial, gry, spektakle teatralne, wiedźmińskie gadżety, czy później fanowskie inicjatywy jak wspaniały film „Pół wieku poezji później” – to wszystko zaczęło się od literatury. W pewnym momencie pojawiła się szansa, by zebrać to wszystko i prześledzić, jak długą drogę Biały Wilk przebył od pierwszego opowiadania do statusu ikony światowej popkultury.
Czy od dawna jest Pan fanem? Od czego zaczęła się przygoda z Wiedźminem - książek, komiksów czy gier?
- Pierwszy był tom opowiadań, konkretnie „Ostatnie życzenie”. Dostałem go w prezencie od rodziców i tak się wszystko zaczęło. Później w moje ręce trafiły komiksy, gra wyobraźni, w drodze był oczywiście film i serial Marka Brodzkiego, a dopiero potem produkcje od CD Projekt RED. Choć muszę uczciwie przyznać, że postać Geralta zafascynowała mnie na tyle mocno, że gdy tylko grałem w jakieś rpgi, to swojego bohatera nazywałem imieniem wiedźmina. A ponieważ działo się to głównie w grach, które nad Wisłą wydawał CD Projekt, to… cóż, można powiedzieć, że z czasem moje growe „potrzeby” w temacie wiedźmińskim doczekały się pełnej realizacji (śmiech). Teraz zbieram i kolekcjonuję różne wiedźminalia, wydania książek. To ciekawa pasja, dużo mówiąca również o rozwoju naszej kultury i poszczególnych branż na przestrzeni ostatnich trzech dekad.
Ja po pierwszy tom sagi sięgnęłam w wieku 12 lat. A Pan?
- Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że byłem nieco młodszy. Załapałem się na ten moment, gdy po otrzymaniu „Paszportu Polityki” przez Andrzeja Sapkowskiego na rynku pojawiły się wznowienia opowiadań. Miałem może 9-10 lat. Moja wiedźmińska podróż zaczęła się zatem dość wcześnie.
Który z wywiadów w książce jest Pana ulubionym i dlaczego?
- Mam sentyment do każdego z przeprowadzonych wywiadów i myślę, że każdy z nich to w pewnym sensie odrębna opowieść o tym, jak poszczególni twórcy pracowali nad Geraltem, jak go rozumieli, jak tworzyli adaptację. Z książki Czytelnik dowie się chociażby, jak Andrzej Sapkowski zapatruje się na cały fenomen Wiedźmina, z kolei Bogusław Polch w bardzo szczerej rozmowie przedstawił kulisy powstawania komiksu oraz pierwszych okładek do opowiadań i sagi. Takich smaczków jest oczywiście więcej. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale niektóre informacje na temat powstawania np. filmu czy właśnie komiksu mogą po latach okazać się sporym zaskoczeniem. Wie Pani, trzeba też pamiętać o jednej rzeczy – historia białowłosego wiedźmina i całej jego drogi, to tak naprawdę nie tylko opowieść o literackiej postaci, ale też o artystach i o twórcach. O tym również jest moja książka.
Czy słyszał pan o LARPach i jednym z najpopularniejszych polskich projektów Witcher School?
- Tak, oczywiście, dziś będąc fanem białowłosego wiedźmina ciężko nie usłyszeć o tym LARP-ie. Cieszę się, że coś takiego powstało i mocno kibicuję organizatorom, zwłaszcza, że Witcher School przyciąga też coraz więcej osób z zagranicy. Oczywiście Czytelnicy będą mieli okazję przeczytać co nieco o tym projekcie w książce. Mam też nadzieję, że po zakończeniu pandemii projekt będzie dalej funkcjonował. Bardzo cenię sobie takie akcje, zwłaszcza jeśli wiążą się z aktywnością fizyczną, spróbowaniem czegoś innego niż to, co robimy na co dzień. Poza tym… czasami wielu z nas chciałoby być wiedźminami, a Witcher School daje nam taką możliwość.
Czy uważa Pan, że książka zafascynuje 'wyjadaczy', a może skierowana jest do tych, którzy dopiero poznają uniwersum?
- Prawdę mówiąc, „Wiedźmin. Historia fenomenu” jest rozbudowaną opowieścią o kulturowych losach Geralta, jednego z najciekawszych bohaterów współczesnej popkultury. Siłą rzeczy takie historie kryją za sobą wiele ciekawych, niekiedy naprawdę zaskakujących faktów. Ich pokazanie, a niekiedy przypomnienie – przecież mówimy o prawie trzydziestu pięciu latach – również było moim celem. Dlatego myślę, że wiedźmińscy „wyjadacze” również znajdą tutaj wiele zaskakujących informacji, natomiast dla osób dopiero poznających ten świat będzie to ciekawa pozycja, która pokaże im jak wiele elementów składa się na fenomen Białego Wilka; będą mogli poznać to wszystko od strony kulis. Jest to też forma hołdu dla wszystkich artystów, którzy na przestrzeni tego całego okresu pracowali przy różnych wcieleniach Geralta. Warto o nich pamiętać, bo ich zadanie nastręczało wiele trudności i zawsze wiązało się z ogromnymi oczekiwaniami, o czym dziś często zapominamy.