Ropopochodne plamy spływały do Wisły. Co się stało?
4 stycznia stołeczni strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie o ropopochodnych plamach cieczy, które w Porcie Czerniakowskim zauważył jeden z pracowników Zarządu Zieleni Miejskiej. Po dotarciu funkcjonariuszy na miejsce ustalono, że ciecz spłynęła do portu z kanału biegnącego przez Czerniaków. Tropy zaprowadziły warszawskie służby do ul. Melomanów. To tam najprawdopodobniej spuszczono niezidentyfikowaną ciecz do kanału.
Część zanieczyszczeń zatrzymała się na biofiltrze w rejonie portu Czerniakowskiego, ale tłuste plamy zaczęły wyciekać do wody i spływać do Wisły. Sytuacja stwarzała duże zagrożenie dla ptactwa wodnego, ryb, a także dla osób korzystających z atrakcji w porcie i użytkowników barek mieszkalnych. Strażnicy zabezpieczyli rejon skażenia i wezwali strażaków z jednostki zajmującej się likwidacją skażeń chemicznych.
Wobec obaw o wydostanie się zanieczyszczeń do głównego nurtu Wisły, strażacy rozłożyli na wodzie specjalne rękawy. Pobrano też próbki wody do badań. Prowadzone postępowanie wyjaśni, czy zdarzenie było wynikiem awarii, czy też czyjegoś nieodpowiedzialnego działania.
Zobacz poniżej zdjęcia z badań wody w dopływach Wisły i Odry wykonanych przez Greenpeace: