parkowanie

Zaparkował na środku placu Pięciu Rogów w Warszawie. Straż miejska rozkłada ręce

2024-04-16 13:32

Na środku placu Pięciu Rogów w Warszawie stanęła skoda felicia. Zaparkował ją tam Szymon Nieradka, czyli aktywista ze Szczecina, który postanowił w ten oryginalny sposób zwrócić uwagę na faworyzujące kierowców przepisy. Obecnie prawo w Polsce pozwala jedynie na ukaranie nielegalnie parkującego kierowcy mandatem, ale nie na odholowanie auta.

W piątek 12 kwietnia na środku warszawskiego placu Pięciu Rogów, którego przebudowa była jedną z flagowych inwestycji Rafała Trzaskowskiego, stanął samochód. Miejsce to od początku swojego istnienia jest nękane przez nielegalnie wjeżdżających tam kierowców, jednak tym razem nie chodziło o zwyczajne łamanie przepisów drogowych.

Niepozorną skodę na placu zaparkował Szymon Nieradka. To aktywista miejski ze Szczecina, który od lat walczy z patoparkowaniem. Prowadzi on serwisy: Uprzejmie Donoszę, Miejska Agenda Parkingowa, a także współtworzy Stop Cham Szczecin. Jego działalność skupiona jest wokół dokumentowania nielegalnych zachowań kierowców i zapobieganiu im.

Zaparkował auto na środku placu Pięciu Rogów. Dlaczego?

Tym razem postanowił zorganizować niecodzienny happening, by zwrócić uwagę na swoje postulaty. Zaparkował on samochód na środku reprezentacyjnego placu w Warszawie, a wszystko po to, by pokazać absurd przepisów dotyczących parkowania w Polsce, a także bezradność służb w podobnych przypadkach.

Szymon Nieradka na placu zaparkował specjalnie kupioną w tym celu skodą felicią w taki sposób, by nie powodować zagrożenia dla pieszych, a następnie pozostawił tam auto na kilka dni. Aktywista zgłosił swoje przewinienie straży miejskiej, która ukarała go mandatem za nielegalne parkowanie. Opłata wyniosła 100 złotych. Działacz przyjął karę, jednak auta nie przestawił. Odholować nie mogła go także straż miejska, a wszystko dlatego, że może zrobić to jedynie, gdy samochód jest zagrożeniem dla środowiska naturalnego, blokuje ruch albo jest niebezpieczny. Skoda jest jednak w dobrym stanie, jest ubezpieczona i zarejestrowana.

Straż miejska bezradna wobec patoparkowania

W takim przypadku straż miejska jest zdana jedynie na dobrą wolę kierowcy, który musi sam przestawić auto. Aktywista nie zrobił tego, ponieważ chciał zwrócić uwagę na anachroniczne przepisy, a także na problem nielegalnego parkowania na chodnikach i zieleni. Na skodzie Szymona Nieradka ponaklejane są kartki z jego postulatami. Domaga się on m.in. zmian w prawie. Obecnie kierowca, który nielegalnie zaparkuje, może otrzymać mandat w wysokości od 100 do 300 złotych, a następnie stać w danym miejscu w nieskończoność. Tymczasem w strefie płatnego parkowania trzeba zapłacić kilka złotych za każdą godziną.

Aktywista postuluje również, by kierowcy mogli parkować jedynie w miejscach wyznaczonych w tym celu, a nie na chodniku. Chce również wyższych kar za nielegalne parkowanie.

"Postulujemy podniesienie minimalnego mandatu za wykroczenia z/w parkowaniem ze 100 zł do 300 zł oraz włączenie parkowania do mechanizmu recydywy. W efekcie recydywiści patoparkowania będą karani surowo, ale sporadyczny mandat nie będzie bardzo dotkliwy" - pisze aktywista.

Szymon Nieradka chce również dotkliwszych kar za parkowanie na terenach zielonych i dewastację roślin.

Dziś po zakończonej konferencji prasowej aktywiści przesunęli auto w inne miejsce.

W sprawie interweniowali strażnicy miejscy, jednak mogli ukarać kierowcę jedynie mandatem.

"Przepisy, które dają delegację prawną do usunięcia pojazdu z drogi na koszt właściciela, zawarte są w art. 50a oraz 130a Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym. Niemniej jednak, żadna z przesłanek określonych w wymienionych zapisach prawa nie dotyczy tej konkretnej sytuacji, a tym samym nie upoważnia strażników miejskich do wydania dyspozycji usunięcia pojazdu z drogi" - powiedział PAP rzecznik prasowy straży miejskiej w Warszawie Sławomir Smyk.

Wojna o parkowanie na Mokotowie. Mieszkańcy wściekli na urzędników