Komendant Zbigniew Leszczyński rządzi strażą miejską przez 16 lat

i

Autor: ROBERT ZALEWSKI / SUPER EXPRESS Komendant Zbigniew Leszczyński rządzi strażą miejską przez 16 lat

Zbigniew Leszczyński nie jest już komendantem straży miejskiej. Dlaczego?

2022-05-20 17:39

Zbigniew Leszczyński był komendantem warszawskiej straży miejskiej od 2006 roku. Teraz jednak musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Nie miał ostatnio zbyt dobrej passy - wielu miejskich aktywistów i mieszkańców miasta zarzucało mu m.in. nieudolność w walce z tzw. patoparkowaniem.

Prezydent stolicy podziękował już komendantowi straży miejskiej za wieloletnią pracę. - To nie była dymisja, po prostu poprosiłem, abyśmy się porozumieli, bo wykonywał naprawdę kawał roboty przez te lata, mimo że były naprawdę różne zarzuty - mówi Rafał Trzaskowski. - Czas po prostu na nowe otwarcie. Po tak wielu latach potrzebna jest zmiana. Poza tym dzisiaj trzeba się skupiać na innych zadaniach i takie będzie zadanie nowego komendanta.

A kto nim zostanie? Na razie nie wiadomo. Prezydent stolicy zapowiedział, że w poniedziałek ogłosi, kto przejmie stanowisko komendanta straży miejskiej i przedstawi wówczas plan na funkcjonowanie tej jednostki. Ma być nowy i dostosowany do zmieniającej się Warszawy.

Sokół zaprowadzi porządek na osiedlu. Nietypowy pomysł w Warszawie

Prezydent stolicy zapowiedział zmiany na tym stanowisku już parę tygodni temu. Po tych deklaracjach miejscy aktywiści przedstawili swoje postulaty dotyczące usprawnienia Straży Miejskiej w Warszawie. Nie szczędzili jednak słów krytyki pod adresem Zbigniewa Leszczyńskiego.

- Straż miejska jest formacją, za którą płacimy jako mieszkańcy Warszawy płacimy rocznie prawie 200 milionów złotych, a która jest niesłychanie bezradna - mówiła Agata Diduszko-Zyglewska, stołeczna radna Nowej Lewicy. - To nie jest wina ludzi, którzy pracują w straży miejskiej, to jest wina po prostu bardzo, bardzo złego zarządzania Zbigniewa Leszczyńskiego. Przy budżecie o tej skali da się to robić lepiej - dodaje.

Jej zdaniem straż miejska często nie reaguje widząc łamane prawo. - Ten sam problem zgłaszają mi mieszkańcy. Mówią: dzwoniliśmy, że samochód blokuje nam wyjazd z podwórka, zrobiliśmy to wiele godzin temu i nikt do tej pory nie przyjechał - tłumaczy Agata Diduszko-Zyglewska. - Co więcej, ten sam problem zgłaszają mi urzędnicy miejscy, z którymi często rozmawiam.

Tymczasem według danych straży miejskiej, funkcjonariusze mają rocznie co najmniej 200 tysięcy tak zwanych procedur foto, czyli sytuacji, w których łamanie przepisów zostało udokumentowane na zdjęciu, a jego sprawca został wezwany i ukarany. Kolejne 100 tysięcy to mandaty wystawione w obecności popełniającego wykroczenie. Samych blokad na samochody funkcjonariusze zakładają około dziesięciu tysięcy.

- Pamiętajmy także, że siłą rzeczy musieliśmy to jakoś podzielić i w pierwszej kolejności jeździmy tam, gdzie parkowanie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców, kiedy samochody są zaparkowane w ten sposób, że to zagraża życiu i zdrowiu oraz, że na przykład ktoś oczekuje na nas, gdy ktoś nieprawidłowo parkując, zastawia mu drzwi, albo bramę - mówi Krzysztof Hajdas z referatu prasowego straży miejskiej. - Realizujemy zgłoszenia w ramach naszych możliwości, ale robimy to zawsze, choć faktycznie z różnym czasem.

Jego zdaniem część krytycznych komentarzy o braku reakcji w przypadku złego parkowania może brać się stąd, że od 2016 roku straż miejska nie zostawia wezwań za wycieraczką samochodu.

Jednak sami mieszkańcy stolicy mają o straży miejskiej bardzo różne opinie.

- Tam jest jak wszędzie. Są tacy, którzy widać, że nadają się do pracy, a są też tacy, którzy powinni się zastanowić, czy powinni tam pracować. - Ja miałam raz nieprzyjemną sytuację ze strażą miejską, bo przeszukali mnie, jak się potem okazało, nielegalnie. Nie mają do tego uprawnień - komentuje inna mieszkanka. - Zły PR robi straży miejskiej komendant, dużo afer wokół niego się kręci. Poza tym strażników miejskich jest chyba za mało w stosunku do tego, ile mają do zrobienia - mówi inna.

Strażników miejskich faktycznie brakuje. Obecnie jest ok. 300 wakatów. Liczba funkcjonariuszy w porównaniu do 2015 roku spadła o prawie 200. Nie wpłynęło to za to na liczbę interwencji, których z roku na rok jest w zasadzie więcej. W ostatnim roku przed pandemią, czyli w 2019 roku, strażnicy miejscy mieli ponad 522 tysięcy zgłoszeń - przy dokładnie 1361 pracujących funkcjonariuszach. Dla porównania Cztery lata wcześniej było 1501 funkcjonariuszy, a liczby interwencji - ponad 290 tysięcy.

- Zgłoszeń jest dużo i odbija się to kosztem strażników, bo biorą więcej nadgodzin i ciężej pracują - komentuje Krzysztof Hajdas.

Zdaniem miejskich aktywistów ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, strażnikom miejskim należy zapewnić godną prace i premie, by zachęcić ich do pracy. Trzeba również wprowadzić szeroką reformę działania tej jednostki - m.in. spróbować połączyć część jej zadań z ZDM-em.

Zdaje się, że tak naprawdę czarę goryczy dopiero przelały wątpliwości wokół przetargu na zakup motorówki dla straży miejskiej za ponad pół miliona złotych. Opis specyfikacji konkursowej miał być słowo w słowo skopiowany ze strony jednego producenta.

- Ta łódź nie jest potrzebna strażnikom miejskim, tylko warszawiakom - tłumaczy Krzysztof Hajdas. - Jeśli zostanie zakupiona, to ona ma takie możliwości, jakich nie ma w Warszawie nikt. Jeżeli dojdzie do powodzi, to ma na przykład możliwość skanowania wałów przeciwpowodziowych i można taki skan wysłać bezpośrednio odpowiedniemu specjaliście do analizy. W ten sposób wiemy, czy trzeba ewakuować mieszkańców czy nie. Co więcej - czasami zdarza się, że są prowadzone akcje poszukiwawcze w wodzie i to jest jedyna łódka, która będzie mogła bezpiecznie pływać nocą - dodaje.

Z tego, co na razie wiadomo, to trwa wyjaśnianie, czy w trakcie ogłoszenia przetargu nie doszło do jakichś nieprawidłowości. Dodajmy, że reformę straży miejskiej prezydent stolicy zapowiadał jeszcze podczas swojej kampanii wyborczej. Jednak od dawna w tej jednostce - zdaniem radnej Nowej Lewicy - działo się źle.

- Od 2018 roku sytuacja ulegała tylko i wyłącznie pogorszeniu, bo w momencie, kiedy w 2021 roku straż miejska świętowała swoje 30-lecie i komendant Leszczyński się chwalił, jak to sobie znakomicie radzi, dokładnie wtedy załoga straży miejskiej zaczęła grozić strajkiem - mówi Agata Diduszko-Zyglewska. - Mówili, że sytuacja jest wręcz przeciwna. Na stronie mamy piękne obrazki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a praca w tej formacji jest zupełnie przeciwna.

W kuluarach mówi się, że w straży miejskiej znów pojawiło się widmo strajku. Związkowcy mieli nie porozumieć się z miastem m.in. w sprawie podwyższenia swoich płac. Niewykluczone, że niedługo mogą zrobić referendum w sprawie strajku.

- Ja oczywiście jestem świadom, że mamy różne napięcia, zwłaszcza te dotyczące płac, dlatego, że przy tak galopującej drożyźnie i inflacji wszyscy chcieliby lepiej zarabiać, ale sytuacja budżetowa miasta jest piekielnie trudna - mówi pytany o tę kwestię Rafał Trzaskowski.

- Oczywiście, te rozmowy ze strażą miejską będą kontynuowany i myślę, że nowe otwarcie z nową osobą może przyczynić się do tego, że przeróżnego rodzaju zaszłości nie będą wpływały na proces tych negocjacji.

Nazwisko nowego komendanta straży miejskiej ma zostać podane w poniedziałek. Wtedy zostanie również przedstawiony nowy plan na funkcjonowanie tej formacji.

Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!

QUIZ. Jesteś mistrzem kierownicy? Te pytania to zweryfikują!

Pytanie 1 z 12
Przejazd na czerwonym świetle. Jest dozwolony…