W Warszawie stanie miasteczko edukacyjne ZNP
Miasteczko edukacyjne w Warszawie to kolejna część akcji protestacyjnej prowadzonej przez ZNP. Związkowcy bowiem nie zgadzają się na proponowane przez resort edukacji podwyżki, które sięgają 9 proc. w przyszłym roku. Ich zdaniem ta kwota jest zbyt niska.
- Miasteczko edukacyjne będzie miejscem publicznej debaty o najważniejszych problemach w edukacji - mówi Sławomir Broniarz, szef ZNP. - ZNP w ramach takiej publicznej dyskusji chce powiedzieć, jakie są mocne i słabe strony edukacji, ale przede wszystkim chcemy opracować rekomendacje, które będą dotyczyły tej dobrej, powszechnej, samorządowej, bezpłatnej edukacji - dodaje.
Każdego dnia będą odbywały się debaty organizowane przez związkowców i rodziców, dotyczące między innymi sytuacji nauczycieli i podstawy programowej. - W trakcie tego edukacyjnego miasteczka będzie można zasięgnąć porad prawnych w sprawach typowo nauczycielskich, będą także porady psychologów i pedagogów - mówi Sławomir Broniarz.
Miasteczko edukacyjne ma działać przez całą dobę, również w nocy. Organizatorzy nie zdradzają jeszcze, w którym konkretnie miejscu się znajdzie - wiadomo, że ma stanąć w centrum Warszawy. Cykl wydarzeń zwieńczy 15 października pikieta pod siedzibą resortu edukacji. W jej trakcie związkowcy zaprezentują wypracowane w czasie miasteczka edukacyjnego rekomendacje.
Czytaj również: Dopłaty do węgla od rządu. Cena za tonę? Tylko 1000 zł - zapowiada Jarosław Kaczyński
Czy będzie strajk nauczycieli?
Czy po miasteczku edukacyjnym związkowcy rozważają podjęcie bardziej drastycznych kroków, np. strajku? - Na razie ten temat nie pojawia się w naszych rozmowach - twierdzi Sławomir Broniarz.
- Debata w Sejmie nad budżetem pokaże, jakie jest stanowisko rządu wobec edukacji i na ile wzmacnia ono prestiż zawodu werbalnie i finansowo. Jeśli okaże się, że nie uzyskamy sukcesu, będziemy dyskutować z nauczycielami o dalszym kształcie protestu - podkreśla szef ZNP.
Nawet gdyby nauczyciele zdecydowali się strajkować, warto zaznaczyć, że nie nastąpiłoby to w najbliższych tygodniach. Strajk oznacza wejście w spór zbiorowy każdej szkoły z dyrektorem placówki po przeprowadzeniu referendum. - Proces przygotowania tego to minimum dwa miesiące - powiedział Broniarz.