Spór o rabatkę pani Sylwii na Mokotowie
Redakcje "Super Expressu" i Radia Eska jako jedne z pierwszych nagłośniły absurd urzędniczy, który powstał wokół małej rabatki z kwiatami, który stworzyła przy swojej kamienicy na Mokotowie pani Sylwia. Mieszkanka Mokotowa chciała upiększyć okolicę, tworząc niewielki ogródek fasadowy tuż przy kamienicy, w której mieszka.
− Najpierw zostały zrobione drobne nasadzenia przy wejściu, a potem sukcesywnie szłam dalej, sadząc kwiatki na pasku chodnika, który jest niewykorzystany – mówiła mieszkanka Mokotowa reporterom Radia Eska.
Ogródek kwitnie już trzeci sezon, a cała inicjatywa spotkała się z aprobatą większości sąsiadów. Jednak teraz sprawą rabatki zainteresowali się miejscy urzędnicy, którzy uznali, iż to wygrodzenie pod rabaty kwiatowe stanowi nielegalne „zajęcie pasa ruchu". Wcześniej dawali pani Sylwii szansę legalizacji istnienia ogródka, ale wiązało się to z dużymi kosztami pokrywającymi uzgodnienie organizacji ruchu i planu zagospodarowania terenu.
Ostatecznie pani Sylwia za swój ogródek, którym chciała tylko upiększyć okolicę otrzymała tysiąc złotych kary.
- Kontrola wykazała, że nasadzenia roślin przy jednoczesnym rozebraniu części chodnika bez zgody zarządcy drogi podlegają karze finansowej. Negatywną opinię wyraziło też biuro stołecznego konserwatora zabytków, ponieważ proponowane rozwiązanie jest ahistoryczne dla obszaru Starego Mokotowa i północnej części Wierzbna - tłumaczył rzecznik urzędu dzielnicy.
Urząd dzielnicy wycofuje się z karania mieszkanki za zazielenienie okolicy
Sprawa szybko znalazła spory rozgłos, a liczne komentarze internautów jasno wskazywały po czyjej stronie w tym sporze jest "głos ludu". Niektórzy sugerowali wręcz, że za swoją inicjatywę pani Sylwia powinna otrzymać od urzędników nagrodę, a nie być karana.
Ostatecznie urząd dzielnicy uległ presji społecznej, czego dowodzi najnowszy komunikat jego rzecznika:
- Faktycznie mieszkanka kamienicy przy ul. Bałuckiego nie ma nadal tytułu prawnego do zmiany zagospodarowania terenu miejskiego, ponieważ działała bez stosownego zezwolenia zarządcy drogi, jednak urząd dzielnicy uwzględnił fakt, że jest to działanie w dobrej wierze i jej intencje są słuszne – poinformował Tomasz Keller, cytowany przez "Super Express".
Pani Sylwia cieszy się z takiego finału sprawy, liczy, że teraz będzie mogła spokojnie usiąść do stołu z urzędnikami i porozmawiać o systemowym rozwiązaniu wsparcia takich oddolnych inicjatyw w całym mieście.
Zobacz na zdjęciach jak wygląda rabatka budząca takie emocje: