Jarosław Szymczyk

i

Autor: PRZEMYSLAW SZYSZKA / SE / EAST NEWS

Wiadomości

Akt oskarżenia po wybuchu granatnika. Szymczyk: Jestem przekonany o swojej niewinności

2025-01-28 15:36

Były Komendant Główny Policji został oskarżony o posiadanie granatnika przeciwpancernego i doprowadzenie do jego wystrzału w siedzibie KGP - przekazał 28 stycznia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. Jarosław Szymczyk zabrał już głos w sprawie w rozmowie z Radiem ESKA. - Jestem przekonany o swojej niewinności - podkreślił.

Akt oskarżenia po wybuchu granatnika w KGP

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że były komendant Jarosław Szymczyk jest oskarżony o to, że 12-14 grudnia 2022 roku posiadał granatnik RGW-90 bez wymaganej koncesji. Został oskarżony również o przewiezienie granatnika do Polski z Ukrainy, nie zgłaszając jego przewozu funkcjonariuszom Służby Celno-Skarbowej podczas kontroli na drogowym przejściu granicznym w Dorohusku. To czyn z art. 263 § 2 kk - nielegalne posiadanie broni.

Jarosław Szymczyk jest oskarżony także o to, że 14 grudnia 2022 r. w siedzibie KGP przy ul. Puławskiej w Warszawie, "nieumyślnie sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób przebywających na terenie KGP i mieniu w wielkich rozmiarach w postaci budynku KGP". "W ten sposób, że dokonał zwolnienia zabezpieczeń granatnika RGW-90, a następnie doprowadził do jego wystrzału i gwałtownego wyzwolenia energii, powodującego uszkodzenie konstrukcji pomieszczeń Komendy Głównej Policji i stwarzającego zagrożenie wybuchem pocisku zawierającego ładunek wybuchowy w postaci oktogenu, do eksplozji którego nie doszło z uwagi na nieuzbrojenie się pocisku w małej przestrzeni, tj. o czyn z art. 163 § 1 pkt 3 i § 2 kk (sprowadzenie zdarzenia powszechnie niebezpiecznego - red.)" - wyjaśnił prok. Skiba.

Rzecznik zaznaczył, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie w dalszym ciągu nadzoruje śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych, którzy nie sprawdzili granatnika, a także nieprzeprowadzonej ewakuacji siedziby KGP po wybuchu granatnika, tj. o czyny z art. 231 § 1 kk.

Jarosław Szymczyk odpowiada

Jarosław Szymczyk odpowiedział na kroki podjęte przez prokuraturę w rozmowie z Radiem ESKA, zapewniając o swojej niewinności. - Jestem zaskoczony tym, że tego typu informacje pozyskuję z mediów, bo to jest droga, którą się dowiedziałem o skierowaniu aktu oskarżenia. Postępowanie przygotowawcze na etapie prokuratorskim powinno zakończyć się w przypadku kierowania aktu oskarżenia końcowym zaznajomieniem podejrzanego z materiałem dowodowym. Ja na takie zaznajomienie nie zostałem zaproszony, takiego zaznajomienia w ogóle nie było - dodał.

- W dniu przedstawienia mi zarzutów, czyli pod koniec września powiedziałem wyraźnie, że jestem zainteresowany złożeniem wyjaśnień, ale po uzyskaniu zgody ministra spraw wewnętrznych i administracji na zwolnienie mnie z tajemnicy państwowej i służbowej. Zaraz po tym rzecznik ministra wypowiadał się, że natychmiast takie zwolnienie zostanie wydane i do tej pory zwolnienia mi nie przedstawiono. Nie miałem możliwości złożenia wyjaśnień. Złożyłem wnioski dowodowe, które zostały odrzucone najwyraźniej, nie zostały rozpatrzone. Dla mnie są to standardy zdecydowanie urągające temu, z czym spotykałem się przez 33 lata swojej służby i uważam, że zostałem potraktowany w sposób wyjątkowo niesprawiedliwy i niezgodny z zasadami. Dlatego będziemy wnosić o to, by to postępowanie cofnąć do prokuratury i zakończyć te czynności, które powinny być zrealizowane na etapie postępowania prokuratorskiego - podkreślił, zaznaczając przy tym, że "na ten moment to wszystko jest urągające podstawowym zasadom procesowym".

- W momencie przedstawienia zarzutów powiedziałem wyraźnie, że wyjaśnienia, które chciałbym złożyć, są objęte tajemnicą zarówno państwową, jak i służbową. Bez odpowiedniego zwolnienia z tej tajemnicy przez ministra nie mogę tych wyjaśnień składać. Nie to że nie chcę, bo ja bardzo chcę złożyć wyjaśnienia, tym bardziej, że mam wiele do powiedzenia - przekazał.

Prokuratura: prawo Jarosława Szymczyka do obrony było respektowane

Do oświadczenia przesłanego mediom przez Szymczyka, które w dużej mierze pokrywało się z jego przytoczonymi powyżej wypowiedziami, odniósł się rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. - W oparciu o materiał dowodowy w prowadzonym po 30 września 2024 roku postępowaniu, stwierdzić należy, że podejrzany Jarosław Szymczyk nie korzystał z uprawnień strony w ramach postępowania przygotowawczego - podkreślił w rozmowie z PAP.

Dodał, że kilkukrotnie wyznaczane terminy czynności przez prokuratora referenta nie były akceptowane przez podejrzanego. Zaznaczył, że złożone wnioski dowodowe przez obrońcę zostały rozpoznane przez referenta sprawy, aczkolwiek negatywnie. - Również akta śledztwa zostały udostępnione jedynie osobie, która wyraziła gotowość zapoznania się z nimi, czyli obrońcy podejrzanego - przekazał.

- Prawo do obrony podejrzanego Jarosława Szymczyka było respektowane z należytym wyczuciem przez referenta sprawy. Gwarantowało podstawowe prawa podejrzanego i respektowało ustawowe gwarancje procesowe - podkreślił rzecznik prokuratury.

Ocenił, że prowadzenie przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie postępowania przygotowawczego (aktualnie zawieszonego), w którym były Komendant Główny Policji posiada status pokrzywdzonego, "nie może przesłonić faktu prowadzenia śledztwa przeciwko podejrzanemu byłemu Komendantowi Głównemu Policji i skierowania przeciw niemu aktu oskarżenia".

- Świętym prawem każdego podejrzanego i obowiązkiem moralnym jest korzystanie z wszelkich praw procesowych. Jako prokuratorzy warszawscy czujemy się nie tylko oskarżycielami, ale również strażnikami praworządności, a jedną z gwarancji praworządności Rzeczpospolitej Polskiej jest przeprowadzenie rzetelnego i obiektywnego śledztwa, co zaistniało w sprawie przeciwko podejrzanemu Jarosławowi Szymczykowi - dodał prok. Skiba.

Przypomnijmy, że do eksplozji w siedzibie KGP doszło w połowie grudnia 2022 r. po wizycie gen. insp. Szymczyka w Ukrainie. Były komendant - jak sam tłumaczył w mediach - od szefów tamtejszych służb dostał w prezencie granatniki, które miały być zużyte i które przywiózł do Polski. Jeden z nich wybuchł jednak na zapleczu jego gabinetu. Sam komendant został niegroźnie ranny w ucho.

Warszawa Radio ESKA Google News
Autor:
Miller Komentery Tusk Trump