Spis treści
Dwa marsze, jedna Polska
Takiego wydarzenia Warszawa nie widziała dawno. Jednego dnia, w jednym czasie przez stolicę przechodzą dwie wielkie, konkurencyjne marsze polityczne. Jeden z nich wspiera kandydaturę Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich, drugi - jego rywala Karola Nawrockiego. Jeden marsz zmierza Traktem Królewskim z południa na północ, drugi ulicą Marszałkowską z północy na południe Warszawy.
Według pierwszych komunikatów organizatorów w obu wiecach bierze udział około 100 tysięcy ludzi. Z pewnością długo jeszcze nie będzie zgody co do tego, na którym marszu zebrało się więcej osób i będzie to swoista karta przetargowa w toczącej się, zaciętej rywalizacji przed II turą wyborów prezydenckich. Każda strona chce ogłosić, że to na jej marszu było więcej osób, aby udowodnić, że to jej elektorat jest bardziej zmobilizowany i że ma większą szansę wygrać w niedzielę, 1 czerwca.
Reporter warszawa.eska.pl wziął udział zarówno w "Wielkim marszu patriotów" wspierającym Rafała Trzaskowskiego, jak i "Wielkim marszu za Polską" będącym poparciem dla Karola Nawrockiego. Oto, co zwracało uwagę podczas obu wydarzeń.
Jedna wyraźna różnica
Przede wszystkim marsz PiS-u (jak trzeba go nazwać, bo oczywistym jest, że to to środowisko najmocniej wspiera kandydaturę Nawrockiego) został poprowadzony dużą węższą trasą - od rondo de Gaulle'a do placu Zamkowego. Na trasie panował znaczny ścisk, co z jednej strony może wyglądać efektowniej, ale z drugiej utrudnia obserwatorowi realne oszacowanie frekwencji. Z kolei marsz wspierający Trzaskowskiego przeszedł szeroką aleją przez samo centrum Warszawy (z placu Bankowego, Marszałkowską na plac Konstytucji). Taka przestrzeń może sprzyjać ujawnieniu prawdy o frekwencji - czuć było bowiem, że poza centralną częścią marszu jest bardzo dużo wolnej przestrzeni. Najprawdopodobniej tym razem nie udało się pobić rekordu frekwencji z marszów organizowanych przed wyborami w 2023 roku.
Jeśli chodzi o największą różnicę pomiędzy dwoma marszami, to rzucała się ona w oczy momentalnie. O ile marsz Nawrockiego przypominał prawdziwe biało-czerwone morze polskich flag, o tyle u Trzaskowskiego flagi polskie mieszały się z symbolami Unii Europejskiej.
Dużo mówiła także atmosfera panująca na obu marszach, poglądy uczestników czuć było nawet w muzyce, która towarzyszyła pochodowi. U Nawrockiego słychać było patriotyczną muzykę, a do marszu zachęcał znany ze studniówek "Polonez" Wojciecha Kilara. Z kolei w tle przemarszu Trzaskowskiego rozbrzmiewały współczesne przeboje znane z rozgłośni radiowych - m.in. hity Męskiego Grania, czy Kwiatu Jabłoni.
Zorro na trasie marszu
Zdaje się, że pod względem kreatywności dużo bardziej wykazali się uczestnicy "Wielkiego marszu patriotów" - nieśli liczne plakaty zachęcające do głosowania na Rafała Trzaskowskiego oraz hasła i rysunki ośmieszające jego rywala. Z kolei na marszu Nawrockiego dominowało standardowe wyposażenie marszowe - flagi, nazwy miejscowości, z których pochodzą uczestnicy oraz plakaty promujące kandydaturę Karola Nawrockiego. Nie obyło się również bez symboli religijnej.
Trzeba jednak oddać uczestnikom "Wielkiego marszu za Polską", że w jednym względzie bardzo się wyróżnili - w tłumie bowiem pojawili się ludzie przebrani za znaną z popkultury postać... "Zorro". To nawiązanie do wydarzenia sprzed paru dni, gdy podczas wiecu Rafała Trzaskowskiego w Tarnowie mężczyzna przebrany właśnie za Zorro rozwiesił na dachu jednego z budynków plakat atakujący kandydata KO.
Dwie dekady duopolu
W tym roku mija 20 lat od początku tzw. wojny polsko-polskiej, czyli konfliktu dwóch partii: PO i PiS, który zdominował polską scenę polityczną. Od tamtego czasu oba ugrupowania wymieniają się u sterów władzy w kraju. Niedzielne marsze w Warszawie dowiodły, że do zakończenia trwania tego sporu jeszcze daleko - mimo zaledwie 700 metrów dzielących uczestników obu wydarzeń, można było odnieść wrażenie, że przepaść pomiędzy dwoma grupami jest znacznie większa.
Zobacz na zdjęciach dwa warszawskie marsze 25.05.2025: